Ostatnia prosta do matury

   Byle do świąt. Byle do ferii, byle do wakacji. Ale czy na pewno? Czas płynie jak piasek przez palce. Wręcz topi się w moich dłoniach. Nie potrafię go zatrzymać, ani też wykorzystać w stu procentach, co przyznaję z bólem serca. Chyba każdy z nas to zna... Masa obowiązków, nie wiadomo, w co ręce włożyć, a koniec końców odkładamy wszystko "na później", "na jutro", "na nie wiadomo kiedy".
   Dopiero zaczynałam IV klasę technikum. Dopiero był wrzesień. Jeszcze całkiem niedawno przygrzewało słońce, chodziło się w krótkim rękawku i sandałach, a już Boże Narodzenie za pasem. Co zrobiłam przez te kilka miesięcy? Poza kilkoma ciekawymi wydarzeniami moja codzienność pokryła się kurzem. Każdy dzień wygląda tak samo, aż do znudzenia. Szkoła - nauka, dom - nauka, spać. A gdzie czas dla siebie? A gdzie jakakolwiek rozrywka? Ogólnie rzecz biorąc, nie narzekam na brak wrażeń. Utarł się w mojej codzienności pewien kompromis pomiędzy tymi czynnikami, nadając jej intensywności. Chyba znalazłam złoty środek na to, jak pogodzić szkołę i życie osobiste. Brak mi jeszcze tylko czasu na samorealizację. 

    
     Postanowiłam zacząć pisać na dobre. Nie ma wymówek o braku weny! Nie istnieje coś takiego jak niedomiar natchnienia. Flow musi być i musi podsycać chęć tworzenia! I ja to coś stworzę, już postanowiłam. Na dobry początek niech to będzie ten blog. Znowu go zaniedbałam... Nie po raz pierwszy zresztą, ale po raz ostatni.
   Każdy podobno ma jakiś ukryty talent. Nie wiem, czy moim jest pisanie, ale chciałabym się o tym przekonać. Chcę pisać dla siebie, ale też dla Was. Nawet nie wiecie jaką cholerną radość sprawia mi, kiedy ludzie pytają o nowe posty. Wielu z Was przywołuje moje słowa albo wspomina dawne, zapomniane już wpisy. Ludzie w szkole podchodzą do mnie, z zapytaniem czemu ostatnio nic nie dodaję, dlaczego nie pojawiło się nic nowego. Koledzy wspominają, jak to swego czasu przed lekcjami czytali moje spostrzeżenia i upominają się o dawno obiecany temat. To naprawdę niesamowicie motywuje! Czuję się zobowiązana wobec Was i trochę mi wstyd, że tak nagle zniknęłam na kilka miesięcy. Ale to się zmieni. Nie obiecuję, że będę tutaj często, ale postaram się robić co w mojej mocy. Swoimi talentami trzeba się dzielić. Trzeba się chwalić, żeby coś z tego wyszło, a ja z całego serca pragnę, aby to było coś dobrego. Coś, co Wam się spodoba, a mnie uszczęśliwi.
    Postanowiłam sobie kiedyś, że napiszę książkę i już teraz wiem, że to zrobię. Aktualnie pracuję nad kilkoma opowiadaniami, ale nie mam wystarczająco dużo czasu, aby się temu całkowicie poświęcić. Piszę, ale nigdzie tego nie udostępniam. Wgląd w moje prace ma zaledwie kilka osób, a ja chyba jednak wolę pisać do szerszego grona odbiorców. Co prawda te uprzywilejowane duszyczki są niezastąpionymi doradcami i jestem im ogromnie wdzięczna za wszelkie wparcie i wiarę we mnie, nawet kiedy ja sama już w siebie nie wierzę. W każdym razie, pisząc tylko dla siebie, nie czuję się dobrze. Mam wrażenie, że robię to anonimowo i że te prace są nic nie warte, dlatego często nie wkładam w nie tyle pracy, ile bym chciała. Dlatego to też się zmieni. Założyłam kiedyś konto na Wattpadzie, więc jak tylko dopracuję pierwsze rozdziały nowego opowiadania, podzielę się z Wami co nieco.

  A skąd u mnie tyle zmian i postanowień? Złożyło się na to kilka czynników. Po pierwsze uświadomiłam sobie w końcu jasno i dobitnie, co chcę w życiu robić. Już wiem, co mnie uszczęśliwia i co sprawia mi radość - pisanie! Po drugie jakiś czas temu spotkałam na swojej drodze osobę, której wyznałam moje skryte aspiracje. Jej entuzjazm i ogrom ciepłych słów na nowo wznieciły we mnie pragnienie twórczości. Później tych osób było coraz więcej. Dawne polonistyki z gimnazjum i ze szkoły podstawowej dowiedziały się o moich zamiarach i obie ochoczo mi kibicują. Rodzina zareagowała równie pozytywnie! Przyjaciele zachęcają nawet do rozszerzonej matury z języka polskiego, a ukochany czyta każdą moją pracę, jakkolwiek beznadziejna by ona nie była. Ostatnim i najświeższymi motywatorem jest 85% z próbnej matury i słowa polonistyki "świetna rozprawka". Więcej mi nie trzeba.


A co z nauką? Temu niestety też muszę poświęcać swój cenny czas. Niestety, ponieważ na studia się nie wybieram, a maturę jako tako chciałabym zdać. W szkole cisną, a presja niestety z upływem czasu będzie rosła. Już teraz powinnam zacząć osobiste powtórki z podstawowych przedmiotów, więc zbieram się powoli. Trzeba przebudzić się z jesiennego letargu i uświadomić sobie, że studniówka w istocie nie odbywa się 100 dni przed maturą... Na moim biurku sterty książek, w których siedzę całymi wieczorami. Matematyka, język polski, angielski i geografia. Ale póki co przede mną egzamin zawodowy. Życzcie mi powodzenia! 

4 komentarze :

  1. Tez jestem zaskoczona, jak ten czas szybko mija. We wrześniu zaczęłam pierwszą klasę liceum, potem pisałam pracę na olimpiadę, a tu już za chwilę będą święta.
    Super, że spełniasz się w tym, co lubisz robić :) Ja tez wiem, że pisanie jest naprawdę moją mocną stroną już od jakiegoś czasu. Nigdy nie byłam pewna tego, czy jestem humanistą, czy ścisłowcem, ale dzięki poczuciu, że chcę dalej się rozwijać w kierunku pisania, zdecydowałam, że należę do tej pierwszej grupy. Co z tego, ze pałam też miłością do geografii i ogarniam matematykę? jedno z drugim się nie wyklucza :)
    Pozdrawiam
    Tutti
    MÓJ BLOG

    OdpowiedzUsuń
  2. Czas szybko leci. U mnie niedaeno byl październik, a teraz już święta. Znalezienie złotego srodka miedzy obowiązkami, a życiem towarzyskim niebjest wcale takie proste, dlatego dobrze, że tobie się to udalo zrobić! Uświadomiłaś mi jedną fatalną rzecz...ja również nie narzekam na brak wrażeń, a nauki jest dużo, ale w tym wszystkim zabrakło czasu na samorealizację. Będę musiała nad tym popracować.

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozumiem co masz na myśli mówiąc o tej radości i satysfakcji z blogowania... ;) Trzymam kciuki za Twoje blogowanie no i "flow" ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeny, pamiętam jak dzień przed studniówką wpadłam w panikę, zdawszy sobie sprawę, że jeszcze nawet nie zaczęłam nauki do matury :D I w końcu nigdy nie skończyłam się do niej uczyć, aż mi trochę głupio z tego powodu. Stanowczo nie rób tak jak ja. Ale też nie warto się zbytnio spinać, jeżeli nie próbujesz dostać się na medycynę ani nie przespałaś ostatnich czterech lat, matura nie powinna być dla ciebie żadnym problemem. Moim zdaniem o wiele ważniejsza jest właśnie samorealizacja i rozwijanie tego, co lubisz robić. Pisanie to świetna i dająca dużo satysfakcji sztuka, ale jak każda sztukę, trzeba ją ćwiczyć, i to duużo. Myślę, że lepiej dopracować każdą stronę w swojej powieści niż zdać maturę na 90% - ale piszę to już z perspektywy absolwenta :D

    OdpowiedzUsuń

1 komentarz tutaj = 1 komentarz na Twoim blogu!
Dziękuję ♥

Create your space © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka