Pozostaniemy wiecznością

Płacz! Śmiało.
Przecież to nie wstyd, a oznaka, że Ci zależy.

Bywa tak, że los nie zawsze nam sprzyja. Czasami pewne wydarzenia psują nam humor, doprowadzają wręcz do rozpaczy i mentalnej udręki. Mamy wtedy ochotę zamknąć się sami w pokoju. Zwykle samo to przykre doświadczenie automatycznie odizolowuje nas do świata. Jesteśmy zamknięci w szarym, dusznym pomieszczeniu, bez mebli i okien. Jesteśmy zamknięci w sobie. W pokoju tym nie ma nic, oprócz drzwi. Mamy wtedy dwa wyjścia. Pierwsze drzwi prowadzą do kolejnego pokoju. Tym razem jest to pomieszczenie czarne, w którym już prawie nic nie widać. Nie widać drzwi powrotnych. Ciężko jest więc wrócić do pierwotnego stanu. Zwykle zostaje się tam przez jakiś czas dopóki do czarnego pokoju nie wejdzie ktoś z pochodnią w ręku, by nas stamtąd wyciągnąć. Lepiej nie wiedzieć co się dzieje, kiedy nikt po nas nie przyjdzie. Byliście kiedyś w czarnym pokoju? Drugie drzwi nie prowadzą do żadnego pomieszczenia. Otwierając je mamy przed sobą nicość. W tym punkcie należy popisać się kreatywnością. Do nas należy decyzja, co teraz zrobimy, jak ją wykreujemy daną chwilę. Jednak zwykle kiedy jesteśmy zdenerwowani nasz świat staje się czarnobiały. Chcemy krzyczeć, wszystkiego się czepiamy, jesteśmy źli na wszystkich i na wszystko, chociaż czasami nie mamy powodu. A w skrajnych wypadkach włącza nam się "syndrom  W" (wyjebania).

Co dają nam takie przeciwności losu? Na ogół nic. Na prostej drodze ciągle się z nimi zmierzasz, a za zakrętem czeka ich jeszcze więcej. Jeżeli długo będzie zbyt łatwo, to spodziewaj się człowieku, że w najmniej oczekiwanym momencie ktoś rzuci Ci kłodę pod nogi. Przecież to normalne. Takie jest życie, a Ty sam wybierasz, czy pójdziesz do czarnego pokoju, zamkniesz się w sobie i rozpaczając będziesz czekał na kogoś kto Cię stamtąd wyciągnie, czy wybierzesz drugie drzwi, olejesz sprawę i jakby nigdy nic będziesz żył dalej.
Które rozwiązanie jest lepsze? Nie ma na to prawidłowej odpowiedzi. Najlepiej nie dać się złapać przygnębieniu, które przenosi nas do szarego pokoju, najlepiej nie wybierać skrajności "depresja/kompletna olewka". Najlepiej zatrzymać się, pomyśleć dlaczego to się stało i jak mogę to zmienić, a następnie wprowadzić to w życie. Ważne jest to żeby zachowywać zimną krew, co by się nie działo.


Na tej zasadzie działa stres. Atakuje powoli i bezboleśnie, lub znienacka i połyka w całości. Ogólnie skutki odczujesz dopiero po pewnym czasie.

Wyobraźmy sobie najzwyklejszą sytuację, która może kiedyś spotkać każdego z nas. Jesteśmy ważną szychą w państwie, osobą publiczną, kimś ważnym, personą która musi wypowiadać się publicznie. Już jutro ma się odbyć ważna konferencja prasowa z waszym udziałem. I teraz zaczynają się schody. Tydzień wcześniej dostajesz boleści brzucha, trzęsą Ci się ręce. Nie masz siły się odpowiednio przygotować, bo kiedy myślisz, o występie przed tak dużą publicznością zbiera Cię na wymioty. Godzinę przed występem mdlejesz i pocisz się jak świnia, a kiedy już wyjdziesz przed ludzi głos więźnie Ci w gardle, nogi masz jak z waty, nie jesteś w stanie nic utrzymać. Mylisz słowa i ledwo klecisz jakieś zdanie.

Albo... Uważasz, że jesteś tak wspaniały, ludzie Cię kochają i na pewno z uwagą będą słuchać Twojego całkowicie spontanicznego wystąpienia, na sam jeszcze nie wiesz jaki temat. Coś wymyślisz na poczekaniu, bo po co się przejmować durnym wystąpieniem. A kiedy przyjdzie co, do czego, to zdajesz sobie sprawę, że wyszło całkiem inaczej niż planowałeś. Twoje spontaniczne wystąpienie było zbytnie niedopracowane, a ludzie zagięli Cię pytaniami. Niektórzy wzięli Cię za kretyna, inni stwierdzili, że nie bierzesz na poważnie swojej roli. I chyba mają trochę racji.


Stresu nie da się pozbyć. On będzie towarzyszył nam zawsze, jednak nie możemy oddać mu się we władanie. Nad stresem trzeba panować i minimalizować jego działanie i skutki. Optymalna dawka stresu jest potrzebna żeby nie popaść w "tomiwisizm" ;)

 Co to jest stres? 
Najpierw zapytaj samego siebie, jakie życiowe sytuacje są dla Ciebie stresujące. Mogą to być jakieś gwałtowne, nieprzewidywalne zdarzenia, odpowiedź przy tablicy, lub ogólne wypowiadanie się, pisemne sprawdziany, presja w towarzystwie, nieobeznanie w sytuacji, nowe otoczenie...

Efekty życia w ciągłym stresie
Zależnie od człowieka stres przejawia się na różne sposoby emocjonalne jak i fizjologiczne. W stresującej sytuacji możemy zaobserwować wzrost ciśnienia, przyśpieszone bicie serca, napięcie mięśni, przyśpieszony i płytki oddech, pocenie się, suchość w ustach. Jednak nam łatwiej odczuć  lęk, niepokój i strach. W niektórych przypadkach występuje także drażliwość i agresja, więc jeżeli czujemy się niekomfortowo, to to już jest podstawą stresu.

 Jak sobie radzić ze stresem życia codziennego?
Wiadomo, czasem nie mamy wpływu na otaczające nas wydarzenia, a mimo to jesteśmy rzucani na głęboką wodę. Po pierwsze nie ma co panikować. Zachowaj zimną krew i pomyśl, jak rozsądnie wyjść z tej sytuacji. Jeżeli nie potrafisz zapanować nas swoimi nerwami zredukuj chociaż liczbę ofiar ;) Pamiętaj o odpoczynku! Małe poleniuchowanie też jest w życiu ważne, nie da się ciągle pracować na zwiększonych obrotach, bo praca ta i tak będzie nieefektywna. Nie rób niczego na siłę. Jeżeli czujesz, że nie dasz rady, to nie pchaj się tam gdzie niekoniecznie masz czym się popisać. Przygotuj się wcześniej, skoro wiesz, że jutro masz ważny sprawdzian. Nic nie zaszkodzi jeżeli posiedzisz dłużej nad zadaniami, a jutro może to zaowocować. Tak samo z ustnymi wypowiedziami. Zadbaj o sen.  Zdecydowanie lepiej pouczyć się w dzień niż siedzieć nad książkami w nocy, a rano nic nie pamiętać ;) Kiedy jesteśmy zmęczeni i niewyspani, niektóre sytuacje mogą nam się wydawac stresujące, dlatego też ważne jest zadbanie o odpowiednią regularną ilość snu. Myśl pozytywnie i uśmiechaj się do ludzi wokół siebie! Twoje samopoczucie na pewno im się udzieli, a nastawienie do innych może sprawić, że i inni będą przyjaźniej nastawieni do Ciebie :) Dieta i ubiór też mają znaczenie. Odpowiednie posiłki sprawują bardzo ważną funkcję, a i elegancje ubranie mogą sprawić, że poczujesz się pewniej.


Dawno już czytałam książkę pt. "Charlie". Wszyscy ją wtedy promowali i zachwalali, bo opowiadała o problemach nastolatków. Kupiłam ją więc, tym bardziej, że nie była droga. Przeczytałam i zastanawiałam się nad tym jak można było tak spaprać życie bohatera? Temat był niczym nie oszlifowany brylant, wystarczyło się nim tylko dobrze zająć. Wtedy jeszcze nie zwracałam uwagi na rzeczy drugoplanowe. Wtedy jeszcze nie dorosłam do tematu. 


Historii Charliego nie poznajemy od razu. Na początku widzimy zwyczajnego nastolatka z problemami, który rozpoczyna naukę w nowej szkole. Właśnie wtedy zaczyna pisać pamiętnik, za pomocą którego kreuje swój świat. Jego rodzina nie wyróżnia się niczym szczególnym, ale tylko z pozoru dzieje się w niej dobrze. Na pierwszy rzut Charlie wydaje się być normalny, przeciętny. Po pewnym czasie dochodzi do nas, że ma nierówno pod sufitem, a dopiero na końcu dowiadujemy się o jego problemach.



Chłopak idzie do liceum. Nie zna nikogo i trochę się boi, to normalne. Normalne jest również jego zachowanie. Charlie jest aż do bólu szczery. Nie kryje swoich uczuć. Kiedy jest smutny - płacze, kiedy jest wesoły - śmieje się, jednak jak do tej pory wesołych chwil w jego życiu nie było za dużo. Nosi on w sobie coś, co dręczy go od kiedy pamięta. Jeszcze jako dziecko był szczęśliwy, miał przy sobie osobę, którą kochał najbardziej na świecie - ciocię. Jednak po jej tragicznym wypadku, za który obwiniał sam siebie, wszystko się zmieniło. Rodzina zaczęła wmawiać mu depresję, bo zamknął się w sobie, ale tak naprawdę nosił w podświadomości straszliwą prawdę. Ukochana ciocia molestowała go jako dziecko.


W liceum wcale nie jest tak strasznie. Już na samym początku Charlie zyskuje przyjaciół śmierć i życie. Generalnie są oni uważani za dziwaków. Nie należą do szkolnej elity, gardzą wyższością, wszystkich traktują równo, lubią się zabawić, są szczerzy przez co dogadują się z Charliem, są sobą, przez co gardzeni i wyśmiewani. Tworzą jednak swoją paczkę i trzymają się razem.


Mimo, że każdy z nich jest inny, ma inne hobby, zainteresowania i pasje, robi coś innego, wszyscy się tolerują. Działają razem, tworzą i nie wstydzą się być sobą. Szaleją, korzystają z życia, ale dbają o siebie nawzajem. Jednak każdy z nich ma swoje małe tajemnice. Wszystko to wydaje się przytłaczać Charliego, który w pewnym momencie czuje się zagubiony i niekochany... 


Charlie swoją miłość do cioci przerzuca na Sam. Dziewczyna ma chłopaka, ale mimo to on traktuje ją jakby należała do niego. Nadrabia wszystkie zaległości rywala. Jest przy niej zawsze, kiedy ona tego potrzebuje, daje jej więcej niż w rzeczywistości posiada. Odnajduje w niej prawdziwe piękno, ale mimo wszystko dziewczyna traktuje go tylko jako przyjaciela. Do czasu...


Do czasu, kiedy muszą się rozstać. Wszyscy przyjaciele Charliego kończą szkołę, wyjeżdżają na studia, a on pozostaje sam. Życie Charliego znowu legnie w gruzach i właśnie wtedy ukochana przyjaciółka w końcu rozumie co do niego czuje. 


To co najbardziej podobało mi się w tym filmie to różne oblicza bohaterów, różne typy osobowości. To nie był film o Charliem i jego problemach, ani o molestowaniu, ani o seksie, ani o narkotykach. To nie był film o nastolatkach z problemami, ale o normalnych ludziach z lat 90, a mimo wszystko takich jak my. Ludzie się nie zmieniają, to świat zmienia ludzi. Ale świat przeminie, a my i tak pozostaniemy wiecznością. 



23 komentarze :

  1. Stres często mi towarzyszy, ale coraz lepiej wychodzi mi ignorowanie go. Nie mam już paraliżu przed wystąpieniami publicznymi itp. Film oglądałam dość dawno i bardzo mi się podobał :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Film naprawdę świetny. Gdy postanowiłam go obejrzeć to dla Emmy, którą wtedy bardzo lubiłam ale nie tylko ona a cały film skradł moje serce bo właśnie jest taki prawdziwy. Aż poczułam ochotę go na nowo zobaczyć ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Niestety nie oglądałam filmu, ale mam nadzieję, że będę miała go okazję obejrzeć, takie życiowe i realistyczne sytuacje dają wiele do myślenia, lubię oglądać takie rzeczy.
    Ja zauważyłam, że im mniej zastanawiam się nad stresem, to mniej go odczuwam. Stres czasami można wykorzystać jak czynnik motywujący, jak tańczyłam albo śpiewałam bądź chodziłam na teatr w szkole, to umiałam sobie z nim dobrze radzić, teraz jest pół na pół, czasami jest jak mam ważny egzamin, a czasami w ogóle go nie ma.

    OdpowiedzUsuń
  4. Chyba muszę obejrzeć ten film :)
    A ze stresem można się oswoić... Ważne jest, tak jak piszesz, umiejętne radzenie sobie z nim :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Trzeba być twardym, a nie 'mientkim' i się nie poddawać. Nigdy :)

    OdpowiedzUsuń
  6. moje życie niestety tak się ostatnio poukładało, że pewne sprawy wykończyły mnie psychicznie, także czytając tego posta doskonale wiedziałam co masz na myśli :( na jakieś mniejsze problemy zawsze mi pomaga wyplakanie się :D
    a film na pewno oglądnę :)

    OdpowiedzUsuń
  7. filmu nie znam, ale chętnie obejrzę :)
    ja czasem mam tak, że jest normalnie, ale narzekam, a dopiero jak się zepsuje, jak stracę to, co miałam, to zaczynam to doceniać, ale wtedy już tego nie ma i pogrążam się w smutku i beznadziei, koszmar!

    OdpowiedzUsuń
  8. Muszę w końcu obejrzeć ten film! ;)

    Zapraszam
    unnormall.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Książki nie czytałam, ale film akurat jest rewelacyjny. Z chęcią do niego wracam :)
    Ja ze stresem się na szczęście oswoiłam ;)
    http://dziennik-miedzymiastowy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. kocham ten film!
    Jeśli możesz to kliknij w link od płaszcza u mnie ;)
    http://www.panmalofel.com/2015/04/elegant-coat.html

    OdpowiedzUsuń
  11. Historia o pokojach skojarzyła mi się z książką "Kto zabrał mój ser", bardzo przeze mnie lubianą :)
    Na mnie ubiór ma ogromny wpływ. Od kiedy chodzę w spódniczkach i sukienkach czuję się o wiele pewniej. Nie ma wrażenia, że wyglądam jak facet z kobiecą twarzą i figurą :D
    Koniecznie muszę nadrobić ten film, zabieram się za niego od dłuższego czasu :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Piękna metafora z pokojami na początku. Doskonale ujęte. To prawda, gdy wybierzemy drugie drzwi, tylko od nas zależy, co będzie za nimi. To my decydujemy o naszym życiu, kreujemy swój los.
    Stres to rzeczywiście spory problem. Często stresuję się tym, co o mnie powiedzą, jak ktoś mnie odbierze... staram się z tym walczyć, bo nie można o tym ciągle myśleć. Znaczy, człowiekowi zawsze będzie zależało, co inni o nim uważają, ale nie można się tym zadręczać i trzeba pozostać sobą. Czasem denerwuję się też przed publicznymi wystąpieniami- wiadomo, zawsze jest stres. Ale można sobie z tym poradzić, jak zresztą z każdym przypadkiem stresowania się:)
    Dla mnie ważny jest przede wszystkim relaks, chwila tylko dla mnie. Dzięki temu ,,ładuję akumulatory", a to naprawdę się przydaje:)
    Słyszałam o ,,Charliem", oczywiście:) Chciałabym przeczytać książkę i obejrzeć film, ciekawi mnie. Trochę zdradziłaś mi fabułę, ale i tak mam zamiar zapoznać się w tą pozycją w najbliższym czasie:D Fajnie, że przedstawiono tam codzienne życie, codzienne problemy.
    Pozdrawiam ciepło!
    Pola

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nominowałam Cię do Liebster Blog Award, jeśli masz ochotę wziąć udział, to zapraszam:)
      P.

      Usuń
    2. Dziękuję za nominację! Na pewno wezmę udział :)

      Usuń
  13. Niestety, ale ja bardzo kiepsko sobie radzę ze stresem :/

    OdpowiedzUsuń
  14. ostatnio walczę ze stresem, którego mam w nadmiarze :(

    OdpowiedzUsuń
  15. Jesli jestem zestrosowana włączam spokojną muzykę z którą mam same dobre wspomnienia :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Film jest moim zdaniem świetny, trafił do mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Gra o tron bardzo fajna, wiele wątków, każdy znajdzie coś dla siebie! :)
    ja już dorosłam, 24 lata prawie to chyba sporo, ale jakoś ciężko się wynieść na swoje, finansowo słabo :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Ja jestem nerwową osobą, często się stresuję. Odczuwam lęk, ale tak naprawdę odchorowuję to później, boli mnie serce, czuje się wykończona itd.

    OdpowiedzUsuń
  19. Zaczęłam czytac "Charliego" już dawno, ale że mam w formie ebooka na komputerze, to ciągle nie skończyłam :) Film widziałam z przyjaciółką i muszę przyznać, że i powieść i jej filmowa adaptacja trafiają do mojej wrażliwości :) A aktorko film świetnie zagrany!

    OdpowiedzUsuń

1 komentarz tutaj = 1 komentarz na Twoim blogu!
Dziękuję ♥

Create your space © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka