Chemia

Nigdy przed obejrzeniem filmu w kinie czy to w domu nie mam w zwyczaju czytania recenzji. Nie zawsze też oglądam zwiastuny. Idąc do kina kieruję się zwykle opinią znajomych, lub intuicją. W tym przypadku obejrzałam zwiastun i jedynie to zachęciło utwierdziło mnie w przekonaniu, że ten film to może być coś, przez duże "c". 


Piękni, młodzi i szaleni. Co może stanąć na przeszkodzie dwojgu młodym do szczęśliwego związku? Może się wydawać, że dzięki swojej przebojowości mają świat u stóp, lecz ona nie wie o jego trudnej przeszłości, a on nie spodziewa się, że ona nie ma przyszłości. Obydwoje balansują na pograniczu życia i śmierci, nie zdając sobie sprawy jak krucha jest granica.


Jej pozostało niewiele, lecz przez dany jej czas postanowiła naprawdę żyć. Pełna pasji i życiowej energii, która aż z niej kipi, chce umrzeć szybko i bezboleśnie. Nie podejmuje leczenia, lecz zakochanie zmienia jej punkt widzenia. Znajduje człowieka, z którym dzieli pasje, temperament, łóżko i przypuszczalne ostatnie dni swojego życia. On w zamian podejmuje się wspierać chorą kobietę w walce z rakiem. 


Moim zdaniem: Iście bajkowy zwiastun zapowiadał smutną historię romantyczną. Ona, on, i rak. Przygnębiające, ale jakże często prawdziwe. Sam pomysł na scenariusz genialny. Jako fanka romansów w każdym wydaniu pewnie bym się popłakała gdyby nie to jak ten scenariusz został podany widzom. Rozczarowałam się realizacją. Już na początku nie wiadomo o co chodzi. Wiele spraw jest niedopowiedzianych, przez co widz musi sam doklejać wątki w głowie. Film był inspirowany życiem, ale tak naprawdę nie wiemy, czy jest to opowieść o konkretnych ludziach, czy indywidualna wizja reżysera, który jedynie zapożyczył modny wątek choroby. Posługiwanie się faktami wytłumaczyłoby nieprzeciętność bohaterów, ale dla statystycznego widza wydają się być niezrównoważonymi psychicznie, którym choroba zaszkodziła z nawiązką. Romantyczna historia, przez tępo akcji została pozbawiona romantyzmu, a choroba zaczęła dominować w tematyce filmu.


Wersje robocze: 4. Trzy z nich pomarańczowym napisem rzucały mi się w oczy. Pytanie gdzie jest czwarta, o której nieustannie przypomina mi cyferka na pasku bocznym. Czy o czymś zapomniałam? Nie opublikowałam jakiejś ważnej notatki? Coś mi umknęło? Jeden post wyrwany z mojej pamięci nie dawał mi o sobie zapomnieć. Gnębiła mnie ta myśl i nie dawała żyć, aż znalazłam ten jeden krótki tekst o wdzięcznej nazwie "Dni otwarte w technikum", zapisany któregoś tam listopada 2012. Prawie 3 lata temu (!) O mój boże, kiedy to było... Przeczytałam moje ówczesne wypociny, które prawdopodobnie miały być krótką relacją i z bólem serca stwierdziłam, że mój sposób pisania, zasób słownictwa, a nawet pogląd na świat ledwo co się zmieniły. Chyba nigdy nie wydorośleję :c


Niedawno (27.11.12) odwiedziliśmy całą klasą III. pobliskie Technikum Weterynaryjne w Trzcianie. Już od dawna wiedzieliśmy, że dyrektor technikum zorganizuje coroczne targi dla uczniów gimnazjum i będzie promował swoją szkołę, ale nie mieliśmy pojęcia, że będzie tak fajnie. Na początku, jak tylko weszłam do szkoły przeraził mnie ogrom uczniów.! Byłam w tym budynku już kilka razy, ale nie był on do tej pory aż tak zaludniony :) Od razu wyczaiłam wzrokiem moją o rok starszą przyjaciółkę,  która poszła do tej szkoły i padłyśmy sobie w ramiona. Chciała mnie wszędzie oprowadzić i pokazać co i jak, ale niestety dyrektor miał inne plany i kazał wszystkim zgromadzonym uczniom (nie tylko z naszego gimnazjum, bo przyjechali jeszcze uczniowie z pobliskich miejscowości) skierować się na salę gimnastyczną.
  Na sali powitano nas ciepłymi słowami pani pedagog i własnie samego dyrektora. Oboje wymieniali zalety i możliwości jakie stawia przed nami wybranie własnie tej szkoły. Po krótkiej przemowie był występ fryzjerek i jednego fryzjera (rodzynek wśród dziewczyn :PP) mieli bardzo fajny spektakl. Pokaz mody (z czego chłopcy z mojej klasy byli w niebo wzięci) i tańczyli co wywołało ogólną sensację, "bo ten chłopak tańczył" ;o !! Owszem było to troszkę zabawne ^^ ale ja podziwiam tego Rodzynka za odwagę ;) Nie każdy by wyszedł na środek i zatańczył typowo dziewczęcy taniec.  
  Po występach poproszono nas jako gości, abyśmy podzielili się na grupy i żeby każdy dołączył do instruktora uczącego danego zawodu (kierunku), który nas interesuje. Do wyboru mieliśmy weterynarię, żywienie, fryzjerstwo, budownictwo i coś związane ze strażą :D (nwm jak to się fachowo nazywa xd) W każdym razie ja i moja koleżanka z ławki już wcześniej ustaliłyśmy, że idziemy na warsztaty z żywienia. Zebrała się cała grupa (jakieś 20 osób z czego większa połowa była z mojej szkoły) udaliśmy się do profesjonalnej kuchni i... piekliśmy ciasteczka !! :)) Było pięć stanowisk więc, musieliśmy się podzielić po 4 osoby na każde. Przy odpowiednich stanowiskach czekali na nas instruktorzy (uczniowie technikum). Było świetnie. !! Po prostu nigdy nie bawiłam się tak dobrze i to w kuchni! :D Nie dość, że pogłębiliśmy swoje znajomości z nowymi ludźmi to jeszcze, poprzez dobrą zabawę i współpracę w grupach zrobiliśmy poczęstunek dla  pozostałych uczniów! :D Sypaliśmy się mąką, moja koleżanka rozsypała płatki kukurydziane na całą kuchnię!, no i komentowaliśmy na jaja co kto i jak robi. Mieliśmy wielkie śmianie szczególnie z chłopców, którzy wałkowali cisto, pozowali do zdjęć z mikserami i nieustannie podjadali ;P 

Tekst 100% z lat wcześniejszych bez żadnych retuszy i upiększeń. Oj Monia, Monia... co z ciebie wyrośnie -.-

19 komentarzy :

  1. Świetny gif z "Przyjaciół', osobiście bardzo uwielbiam ten serial. A co filmu "Chemia", koleżanka była na nim w kinie i bardzo polecała, mówiła że naprawdę się wzruszyła. Muszę w końcu sama obejrzeć i ocenić. Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czemu zawsze choroba?? Czy ludzie nie potrafią już zmienić swojego życia bez świadomości, ze maja go przed sobą bardzo mało? Strasznie drażni mnie takie podejście do tematu. Przecież zmiany w człowieku zachodzą nie tylko pod wpływem wizji śmierci, zwłaszcza człowiek myślący zmienia się często i z własnej woli. Czytając takie rzeczy mam wrażenie, że bohaterowie całe życie byli bezrefleksyjną szarą masą i dopiero przed śmiercią coś ich rusza. Nie, stanowczo nie.
    Wiesz co, mam jednak wrażenie że teraz piszesz lepiej, mniejsza o słownictwo, ale twój obecny styl jest lżejszy, przyjemniej się go czyta. Jest progres.

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajnie tak móc poczytać, co to się miało w głowie ileś lat temu :D ja często w tym celu sięgam po moje pamiętniki, które prowadzę od 11 roku życia :)
    a film brzmi ciekawie! sięgnę w wolnej chwili :)

    OdpowiedzUsuń
  4. To nie jest karaluch. Nawet nie pochodzi z tej samej rodziny biologicznej :)

    OdpowiedzUsuń
  5. nie lubię takich smutnych filmów zawsze przeżywam je bardzo

    OdpowiedzUsuń
  6. Przynajmniej jesteś niezmienna ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. "Chemia" to jeden z nielicznych polskich filmów, które ostatnio mnie zainteresowały, z pewnością będę chciała go zobaczyć jak najszybciej się da. Po zwiastunie i zapowiedziach sądzę że warto :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Fajnie jest przeczytać jaki kiedyś miało się styl. I powiem Ci, że widać postęp, teraz o wiele lepiej czyta się Twoje posty, tak lekko i subtelnie :)
    Filmu nie widziałam, ale tematyka bardzo mi odpowiada, więc może uda mi się go kiedyś obejrzeć.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja poszedłem na chemię zachęcony ultra pozytywną relacją przyjaciółki i spodziewałem się czegoś naprawdę niesamowitego, zwłaszcza, że zwiastun był bombowy... Miałem podobne wrażenia co Ty: akcja galopowała zbyt szybko, skakała po różnych czasach i wydarzeniach. Było dużo niedopowiedzeń, poza tym, film był na temat dość oklepany (wszędzie teraz jest o raku), lecz mimo to, podobał mi się. Nie żałuję czasu spędzonego w kinie. Pozdrawiam!
    indywidualnyobserwator.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Fajnie tak czasami wpaść na jakiś stary post :D
    Byłam na tym filmie w kinie, niestety za bardzo mi się nie spodobał, osobiście nikomu bym go nie poleciła ale właściwie poszłam na niego tylko dlatego, że nic innego akurat nie było w kinie, chyba poza panie Dulskie czy coś w tym stylu :P
    dreams-lunatyk.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Natknęłam się całkiem niedawno na ten film, kiedy przeglądałam repertuar w kinach. Bałam się jednak, że akcja może być bardzo chaotyczna. Twoja recenzja mnie w tym utwierdziła.
    Lubię czytać siebie sprzed kilku lat, bo zwyczajnie turlam się ze śmiechu i mogę zobaczyć progres :D A u Ciebie on jest :) Chociaż historia sama w sobie genialna, świetne takie warsztaty musiały być :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Kochana nie martw się, ja piszę do tej pory tak jak w czasie szkoły :) niedorastanie jest super (o ile można tak pobawić się trochę ironią) (y) -tu miał być like ale to nie facebook. Sama z biegiem czasu nie zauważałam jakiś większych zmian w mojej pisowni :) A co do filmu- po pierwsze bardzo lubię recenzje filmów na blogach, a to dlatego że sama jestem wielkim kinomaniakiem ;) a po drugie, przechodząc do konkretnego tematu czyli do "chemi". Oczywiście szybciutko wklepałam tytuł na filmwebie i sądzę że nie sięgnę po ten film, a nawet jestem zdecydowana, widząc jak cieniutko jest oceniony. Jeżeli mam być szczera do bólu, takie dramaty-romanse-obyczaje są identycznie produkowane już chyba od dziesięciu lat i nie liczę na razie na to, by jakaś polska produkcja się wybiła z poza tego scenariusza. Niestety. Oczywiście są tam jakieś szokujące wyjątki, ale mało takich filmów na tak dużą skalę produkcji.
    pozdrawiam cieplutko myszko :*

    OdpowiedzUsuń
  13. nie oglądałam tego filmu ale jestem bardzo ciekawa ;) muszę obejrzeć koniecznie ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Stare posty mają swój urok. Czasem lubię poczytać, jak pisałam dawno temu. To przywraca wspomnienia. ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Ja czasem z uśmiechem na ustach rozmyślam o swojej przyszłości a wpisy tylko przypominają mi o pięknych chwilach w moim życiu. Dają nadzieję, że być może jeszcze jakimś cudem się wszystko poukłada.

    OdpowiedzUsuń
  16. Heh, ja też mam jakieś zapomniane, stare jak dinozaury kopie robocze na bloggerze. I nie usuwam ich, naiwnie łudząc się, że kiedyś je wykorzystam. Mam tak z wieloma rzeczami, chociażby zbędnymi przedmiotami . ,,Ale to się może przydać!".
    Zgodzę się z Bukowiną, Twój styl się rozwinął i teraz piszesz tak lekko, swobodniej niż wcześniej. Zresztą bardzo podoba mi się Twój sposób pisania:)
    Słyszałam o tej ,,Chemii" i opinie, które czytałam pokrywają się z Twoją. Chyba jednak się nie skuszę, nie ciągnie mnie. Heh, popularna jest ta tematyka raka ostatnio... chociaż ten film inspirowany jest prawdziwą historią, więc chyba nie można powiedzieć, że powstał z powodu obecnych trendów.
    Pozdrawiam ciepło,
    P.

    OdpowiedzUsuń
  17. Eh, z tej Trzciany to chyba po całym podkarpaciu jeżdżą. Zdziwiłam się kiedyś, ponieważ przyjechali do nas do szkoły, gdy chodziłam do gimnazjum. Z tego co twierdzi wujek google to ta sama szkoła. Szczerze mówiąc zaciekawili mnie tym co opowiadali. Wyglądało na to,że szkoła jest dobrze rozwinięta. Nawet przez chwilę zastanawiałam się czy tam nie pojechać, bo na dniach otwartych w mojej obecnej szkole się trochę rozczarowałam. Jednak szybko zrezygnowałam z tego pomysłu i wybrałam moje liceum.
    "Chemie" jakoś nigdy nie pragnęłam oglądnąć. Sama fabuła nie jest zła, ale mnie jakoś nie ciągnie, szczególnie po Twojej opinii wnioskuję,że to nic szczególnego. Schemat przypomina mi "Szkołę uczuć". Ona, on i rak. Dokładnie tak samo jak w "Chemii".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No popatrz jaki ten świat małyv :) Szczerze Co powiem, że wybór co do szkoły podjęłaś bardzo słuszny. Osobiście nie poleciłabym tej szkoły. Co prawda nie uczęszczam do niej, ale opinie znajomych nie są najlepsze ;)

      Usuń

1 komentarz tutaj = 1 komentarz na Twoim blogu!
Dziękuję ♥

Create your space © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka