Tylko wariaci są coś warci

   Każdy z nas ma w sobie odrobinę dziecka. Czyż to nie wspaniałe? Dorosłość jest nudna, a dzięki nieobliczalnemu procentowi młodości we krwi stać nas jeszcze na odrobinę fantazji, zapomnienia, beztroski, szczerego uśmiechu, szaleństwa! To dzieci są najbardziej szczerymi istotami hasającymi po tej ziemi. Są bezinteresowne, wrażliwe i potrafią marzyć. Nierzadko powinniśmy brać z nich przykład. W codziennej szarości człowiek zapomina o tym co ma. Przestaje go to cieszyć. A wiecie jaki jest sekret szczęścia? 


   A mając marzenia, mamy przecież wszystko. Dziecko jak nikt inny potrafi zachwycać się najmniejszymi drobiazgami i cieszyć się chwilą! Codzienność podsuwa nam mnóstwo okazji ku temu lecz aby mogły przerodzić się w coś pięknego, nadzwyczajnego, godnego zapamiętania, trzeba podejść do życia spontanicznie.  
    Bo sekret szczęścia to workowate ogrodniczki. Wiersze Adama Asnyka i Tetmajera. To uważnie słuchać. Poprosić kogoś do tańca. Kochać swoje odbicie w lustrze. Sekret życia to chłodna strona poduszki. Okno otwarte na oścież w letnią noc. To długie rozmowy do rana. To śmiać się, kiedy jest się szczęśliwym. Płakać, kiedy jest się smutnym. Niczego nie żałować. Kochać Boga mimo wszystko. Upiec ciasteczka. Zapalić najładniejsze świece. Nigdy nie dorosnąć. Sekret szczęścia to skrzypiąca huśtawka. To zapomnieć, o co było się złym. Modlić się za innych. Pójść na spacer, gdzie tylko nogi poniosą. Kąpiele w pianie przy świecach. Flanelowa piżama. Pudełko sześćdziesięciu czterech kredek. Piosenka chodząca ci po głowie. Sekret szczęścia to sturlać się po wzgórzu. Śpiewać w deszczu. Dostawać pisane odręcznie listy. Zadawać głupie pytania. Pomyśleć życzenie na widok spadającej gwiazdy. Nie chodzić spać w złości. Prosić o pomoc. To delikatne pocałunki. Piosenki śpiewane przy ognisku. Otwarty szyberdach. Nowe skarpetki. Miseczka płatków z mlekiem. Fajerwerki. Dobra powieść na szafce nocnej. Ktoś, komu mogę się zwierzyć. Sekret szczęścia to powiedzieć 'Kocham cię'. Wkładać zdjęcia w ramki. Nowa para butów. Duże, soczyste jabłko. Przejażdżka wozem z sianem. To zadzwonić tylko po to żeby powiedzieć 'cześć'. Próbować się nie roześmiać, kiedy już i tak masz kłopoty. To idealnie dopasowane dżinsy. Zjazdy rodzinne. Adrenalina. Chodzić boso po trawie w letni deszcz. Uśmiech na czyjejś twarzy na twój widok. Traktować ludzi z szacunkiem. Sekret życia to wiedzieć, że sam spełniasz swoje marzenia. Gdy idziesz za głosem serca. Wierzysz w siebie. Gdy możesz robić to, co chcesz, wtedy, kiedy chcesz. Gdy pamiętasz, kim jesteś i  skąd pochodzisz.   
Twoje spojrzenie na świat kształtuje twoje życie bardziej niż twoje życie kształtuje twoje spojrzenie na świat. Nie masz wpływu na to, co cię spotyka, ale masz wpływ na swoją reakcję na to, co cię spotyka.

   Któż nie zna baśni Carrolla Lewisa "Alicja w Krainie Czarów" niech się lepiej nie przyznaje. Co prawda w śród dziecięcych historii, jakie zaledwie kilka lat temu czytała mi mama, opowieść ta zajmowała ostatnie miejsce wśród uwielbianych. Jakoś baśń o dziewczynie i jej schizofrenicznych snach bardziej mnie przerażała, niżeli przypadła do gustu. Fabuła denerwowała mnie od początku aż po sam koniec, kiedy to waleczna Alicja miała samodzielnie podjąć decyzję, czy chce w imieniu białej królowej zgładzić Żaberzwłoka, ale ostatecznie oczekiwali tego od nie wszyscy pozytywni mieszkańcy Antylii. Jedynym wątkiem, który pozytywnie mnie nastawił był powrót głównej bohaterki do krainy marzeń, w której spędziła całe dzieciństwo i to że pomimo dorosłości odnalazła w sobie młodzieńczy pierwiastek. Już później w filmowej adaptacji zachwycił mnie Jochny Depp w roli Kapelusznika. A jeszcze później mój ukochany aktorzyna wcielający się w postać ojca Alicji i jednego z walniętych bliźniaków. Jego imienia niestety nie pamiętam...

   Na spektaklu była dwa razy. Duża dawka kultury wpłynęła bardzo pozytywnie na mój odbiór tej wersji Alicji. Aktorzy naprawdę dali czadu! Dobranie ról, zabawne dialogi, choreografia, moje ulubione piosenki z bajek. No wszystko wszystko! Nadal jestem pod ogromnym wrażeniem Czerwonej Królowej! Skąd w tej dziewczynie tyle charyzmy i jak to możliwe, że jej jeszcze gardło nie wysiadło? Moją szczególną uwagę przykuł także biały królik i jego jakże ciepły głos. Obsadzenie go w tej roli było strzałem w dziesiątkę! A bliźniacy? Rozwalali system. Wprowadzili w to przedstawienie najwięcej komizmu i słowo daję, że kiedy oni byli na scenie, nic innego się nie liczyło. Nawet sama Alicja stanowiła jedynie tło dla ich ciągłych braterskich przepychanek.


Fotografie pochodzą ze strony >klik<

25 komentarzy :

  1. Bardzo ciekawie napisane!
    Może wspólna obserwacja? Daj znać u mnie;)
    http://pelnapasji.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Masz całkowitą rację jeśli idzie o szczęście! Nie ma sensu tracić życia na oglądanie się za wielkimi rzeczami. Trzeba cieszyć się z tego, co ma się tu i teraz, z rzeczy, z chwil, ludzi... To już nigdy nie wróci, a co przyniesie przyszłość może dać jeszcze więcej radość.
    Alicji nigdy nie lubiłam, a wersja filmowa trochę mnie przerażała xD Jednak spektakl obejrzałabym chętnie. Po zdjęciach widać, że wypadł całkiem dobrze:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Masz racje, jednak czasami po prostu ciezko to dostrzec. Kazdy pragnie czegos duzego, nieosiagalnego...bo to jest nieosiągalne. Na szczeście ja potrafie cieszyc sie z malych rzeczy :D/Karolina

    OdpowiedzUsuń
  4. Trzy razy tak - pięknie ujęte. Zostaję.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ze wszystkimi słowami na temat szczęścia zgadzam się w stu procentach, choć dorzuciłabym coś od siebie - dla mnie szczęście to czekolada, książki, konie, mój ukochany mops (o zacnym imieniu Obi One Kenobi, a nie Obi-Wan;P) i Lwów (a wkrótce dołączy do tej listy Wilno!).
    Pisałaś, żeby się nie przyznawać, jeśli "Alicji..." się nie przeczytało. Cóż, ja muszę to zrobić! Nie przeczytałam "Alicji w Krainie Czarów", ale poprawić się zamierzam!
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Zgadzam się w stu o procentach jeśli chodzi o szczęście. Wystarczy szukać w tym co już jest. Nie ma potrzeby oglądać się za wielkimi tzeczami, bo te małe przynoszą wiele radości. Ja akurat lubiłam Alicje w krainie czarów. Dopiero jak już trochę wyrosłam zauważyłam, że to jest trochę dziwne. Adaptację filmową uważam za bardzo dobrą, a spektakl bym chętnie zobaczyła.

    OdpowiedzUsuń
  7. Jejku jak pięknie napisane, aż trudno mi cokolwiek dodać. Tak szczęście to zdecydowanie te workowate ogrodniczki, pudełko kredek i pieczenie ciastek - to jest to :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Fajnie opisałaś te dziecięce szczęśliwe chwile, aż ruszyły moją wyobraźnie i trochę wspomnień wróciło ;)
    Przedstawienie też prezentuje się świetnie na tych zdjęciach.

    OdpowiedzUsuń
  9. Jaki fajny tytuł posta :)
    O tak, ja jestem dużym dzieciakiem choć już bliżej mi do trzydziestki niż dwudziestki...

    OdpowiedzUsuń
  10. Brzmi jak świetny spektakl, również lubię "Alicję w krainie czarów" i chętnie bym się wybrała na podobną sztukę, bo brzmi naprawdę ciekawie! :) Poza tym, co do szczęścia to zgadzam się z Tobą w stu procentach - małe, proste rzeczy, które robiliśmy za młodu sprawiały najwięcej radości:)

    http://crafty-zone.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Jak przepięknie wypisałaś te "fajne" rzeczy! :))

    OdpowiedzUsuń
  12. Uwielbiam ten wiersz, jest taki prawdziwy i chyba każdy docenia każde zdanie. Ja przynajmniej wiem, co autor miał na myśli ;)
    >foxydiet<

    OdpowiedzUsuń
  13. Ależ piękne stroje mieliście! Musiało się genialnie oglądać spektakl :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Świetne! Uwielbiam wpadać i czytać Twoje wpisy!
    Buziaki kochana :*
    http://aroundempty.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. Ja chyba z dziecka mam w sobie bardzo dużo... Ciężko mi żyć w dorosłym świecie, gdzie każdy taki przyziemny. A teatr to coś co kocham <3 Chętnie wybrałabym się na Alicję. Za dziecka posiadałam książkę z Disneya i była jedną z moich ulubionych, bo pełna ilustracji i kolorów :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Rzeczywiście, szczęście to uwielbienie dla małych, codziennych rzeczy ;) A spektakl na pewno był świetny, bardzo podoba mi się charakteryzacja aktorów, którą widać na zdjęciach ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Małe rzeczy... a cieszą. I tym jest, dla mnie, to szczęście. Umiejętnością dostrzegania piękna w drobiazgach, w codzienności. Najpiękniejszym w świecie zapachem parującej ziemi w czasie deszczu, który popsuł nam fryzurę, o.
    Uśmiecham się lekko i myślę sobie, że ludzie oczekując wielkich rzeczy przegapiają tyle piękna w szczegółach. A szkoda.

    OdpowiedzUsuń
  18. I o to właśnie chodzi. O te "banały" codzienne, o dostrzeganie ich i docenianie :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Otóż to :) Sekretem życia jest właśnie to "tu i teraz", jedyne, co tak naprawdę posiadamy. Cała rzecz w tym, by nauczyć się dostrzegać te chwile i po prostu być w nich całym sobą, doceniać.
    I aż przyszła mi ochota sobie Tetmajera poczytać :D A Asnyk... w sumie jakoś nigdy nie poświęciłam wiele uwagi, poeci pozytywizmu kojarzyli mi się zawsze z realizacją nudnego programu pracy u podstaw... ale może to tylko uprzedzenie, chyba muszę się przekonać ;)
    A co do Alicji, to miałam tę bajkę jako dziecko jeszcze na kasecie nagraną i słuchałam jej w sumie dość sporo... ale teraz prawdę mówiąc już zbyt dobrze nie pamiętam. Wtedy jakoś chyba nie docierał do mnie jeszcze jej sens. Lubiłam ją, ale wydawała mi się dziwaczna. Chyba czas sobie odświeżyć :D I film obejrzeć, bo nie widziałam.

    OdpowiedzUsuń
  20. Coś w tym jest, że nie powinniśmy zamykać w sobie swojego dziecięcego ja.

    OdpowiedzUsuń
  21. Naprawdę warto nauczyć się cieszyć z małych rzeczy ;) jak zmieniasz sposób myślenia od razu nabierasz takiej pozytywnej energii ;)

    OdpowiedzUsuń
  22. Twoja definicja szczęścia bardzo mi odpowiada i zgadzam się z nią w 100%.
    Spektakl wygląda na fajny, choć widać, że kostiumy są bardzo inspirowane wersją filmową, którą uwielbiam.

    OdpowiedzUsuń
  23. Tak to prawda szczęście to radość z małych codziennych rzeczy, podpisuje się pod tą definicja obiema rękami, ja też uważam ze radość dziecka która w sobie mamy jest Największa i daje najwięcej frajdy :)
    Spektakl wygląda na bardzo zabawny i napewno taki był :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Na Twojego bloga trafiłam przypadkowo, ale jestem prawie pewna, że jeszcze tutaj wrócę nieraz. Bardzo podoba mi się lekkość, z którą piszesz i radość ukryta w każdym zdaniu Twojego tekstu.
    Muszę zadać jedno pytanie, bo ono nie da mi spokoju. Czy tworząc definicję "sekretu szczęścia" inspirowałaś się felietonem Reginy Brett? Zgadałam?
    Również ją uwielbiam. :)
    Ślę pozdrowienia. :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń

1 komentarz tutaj = 1 komentarz na Twoim blogu!
Dziękuję ♥

Create your space © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka