Bo ja mam swój własny świat, którego nikt nie zrozumie!


I nie próbuj zrozumieć. Tam prowadzą jedynie drzwi mojej duszy, a klucze mam tylko ja! I tylko czasem je komuś pożyczam, wchodzicie, ale uciekacie równie szybko... I zmów zostaję sama ze swoimi myślami.

Problemy rodzą się głównie z tego, że nie potrafimy otwarcie mówić o uczuciach. Gdyby to przychodziło nam łatwo zmniejszylibyśmy ryzyko nieporozumień prawie do zera. Nic nie dają tajemnice ani skrywanie w sobie żalów. Czasami jest łatwiej się wygadać, ale rzadko kto ma odwagę (czyt. rzadko kiedy mam odwagę). Nie lubię żebrać troski. I nawet kiedy zapytasz czy coś nie tak, odpowiem "wszystko w porządku". No bo co mam powiedzieć? Że nie wiem dlaczego rozpierdala mnie od środka? W sumie to już się przyzwyczaiłam, więc... Wszystko w porządku.


Każdy się boi przyznać do swoich słabości. Wszyscy bronimy się przed tym co nowe i nieznane. Boimy się wyrwać poza krąg i powiedzieć "stop" bo tak jest łatwiej. Ale to tylko złudzenie. Życie nigdy nie jest łatwe. "Plącze nam nogi i mówi idź!" Złudne są też nasze pragnienia. Zaspokajanie potrzeb do niczego nie prowadzi. My już nawet nie umiemy udawać, że jesteśmy szczęśliwi. Żyjemy jak roboty. Robimy to co nam karzą bez żadnej satysfakcji. Jesteśmy tak znieczuleni, że odtrącamy wszystko co dobre i odwracamy wzrok od tego co złe. Nie zauważamy piękna. Żyjemy w swojej własnej bezbarwnej przestrzeni jak banda idiotów.
Napisała Optymistka!

10 komentarzy :

  1. Ja się potrafię otworzyć tylko przed przyjaciółką i jak już wszystko powiem co leży mi na duszy to jest lżej i to o wiele. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hymm.. Właściwie tyle mogłabym napisać, ale...rozwinę jednak swą myśl.
    Jestem optymistką. Nie umiem i nie lubię mówić o problemach. Często powtarzam, że: "problemem jest problem". Może początkowo stwierdzenie wydaje się być nie logiczne, ale zapewniam, że tak nie jest, bo o co chodzi? Ano o to, że problem mamy wtedy, kiedy wmówimy sobie, że go mamy. I to mnie zazwyczaj ratuje, kiedy coś mu rzuca kłody pod nogi zastanawiam się czy one faktycznie mają złe intencje, by mnie zniszczyć? I wtedy dochodzę do wniosku, że nawet jeśli, to mogę je wykorzystać i przekabacić na swoją stronę. Wtedy one już nie są moim problemem, ale tego, który mi je pod nogi rzucił :)
    Ot takie Aikowe rozumowanie.
    Pozdrawiam! ^_^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem o co chodzi i wydaje mi się, że dużo w tym racji :) Z tego może powstań nowy nurt filozoficzny :P Dobrze idzie Ci to myślenie.. Myśl myśl dalej :)))

      Usuń
  3. A wg mnie, gdyby każdy o swoich uczuciach mówił otwarcie, to było by więcej z tego nieprzyjemności ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. ja uwazam, ze nie da sie byc zawsze optymista lub pesymista :)

    zapraszam: gertrama.blogspot.com
    obserwujemy? odp u mnie :*

    OdpowiedzUsuń
  5. nie trzeba byc skrytym, to sie nie oplaca ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Myślę, że gdybyśmy o uczuciach mówili otwarcie to też by były problemy. Nie da się ich uniknąć.

    Mam wieeelką prośbę! Klikniesz w linki do rzeczy z ostatniego postu?
    Jeśli klikniesz napisz w komentarzu, postaram się jakoś odwdzięczyć! <3
    lilianka-blog.blogspot.com



    OdpowiedzUsuń
  7. Ja rzadko kiedy mówię o swoich uczuciach, w sumie nie lubię się nimi z nikim dzielić, moje problemy- moja sprawa, ale wiem, że gdybym się kiedyś w końcu tak szczerze wygadała byłoby lepiej.

    OdpowiedzUsuń
  8. Dokladnie jakbym czytala samą siebie, też nie lubie rozmawiać o swoich problemach i nawet jak nie czuje się dobrze wolę robić "dobrą minę do zlej gry" niż mówic jak się mam, co sie ze mna dzieje itd. Czasami wolę przemilczeć większość kwesti niż mówic co tam mnie w środku gryzie, chyba wole sobie sama ze sobą poradzić niż jakby ktoś mi pomagal.

    OdpowiedzUsuń
  9. Będzie dobrze :) po gorszych dniach zawsze przychodzą te lepsze!

    OdpowiedzUsuń

1 komentarz tutaj = 1 komentarz na Twoim blogu!
Dziękuję ♥

Create your space © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka