Błogosławiony mąż, który polega na Panu, którego ufnością jest Bóg! Jest on jak drzewo zasadzone u strumieni wód, które wydaje owoc gdy jest jego czas i którego liście nie więdną, a cokolwiek zacznie, powiedzie się

  Dawno, dawno temu, za górami i lasami żyła sobie w ogromnym, ponurym  zamku maleńka dziewczynka. Nie miała ona imienia, oraz osobowości - jak się jej wówczas wydawało. Wedle powiedzenia "kto ma wielu przyjaciół, ten nie ma żadnego" dziewczynka żyła samotnie. Mimo że na zewnątrz otaczało ją mnóstwo ludzi ona nie mogła znaleźć osoby, która chciałaby odwiedzić ją w domu i której mogłaby powierzyć pewien sekret. Sekret ten dotyczył jej świata, który od maleńkości budowała w sercu swojego pogrążonego w ciemnościach zamku. Do jej świata żaden insekt, ani nawet człowiek nie miał dostępu. To był cały jej skarb. Wszystko co miała, przechowywała głęboko wewnątrz, pod schodami prowadzącymi od wewnętrznej strony ogrodu ku zapyziałemu wnętrzu pokoju numer 156 zaraz za kuchnią na lewo. Jedyną odsłoniętą okiennicą w pałacu była ta od strony wschodu słońca. To było okno na świat dziewczynki, ale i jedyny dostęp świata do niej. Maleńka była lekko podbuntowaną osobą. Imponowało to jej znajomym ale ona sama nie żyła ze sobą w zgodzie. Coś jej się w sobie nie podobało. Czegoś jej brakowało do pełni szczęścia.
  Jako najmłodszy potomek rodu Maleńka nie zastanawiała się nad sensem jestestwa. Była szczęśliwym dzieckiem, które żyło z dnia na dzień. Biegała po łąkach, skakała po drzewach, zbierała patyki, budowała piaskową fortecę i łapała mrówki do słoika, a każda z tych najmniejszych czynności miała swój ukryty sens. Płynął czas, a ona rosła wzdłuż i wszerz. Poszła do szkoły i tam poznała pierwszych ludzi... przyjaciół.
   W młodzieńczym wieku Maleńka żyła pełnią rozrywkowego życia. Razem z przyjaciółmi spędzała całe dnie. Nie wyobrażała sobie utraty kontaktu z nimi. Niby dlaczego miałaby go tracić? Ludzie, którzy ją otaczali byli wspaniali! Rosła z nimi i dorastała wraz z nimi. Z rana chodzili na spacery, popołudniami grali w klasy, wieczory natomiast poświęcali na rowerowe wycieczki. Podczas zabaw za każdym razem zagłębiali się dalej i na dłużej wgłąb nieznajomego świata. Tylko na noc Maleńka musiała wracać do domu. Kiedy inni wyciągali ją na potańcówki, odmawiała. Nazajutrz zawsze wysłuchiwała wspaniałych opowieści o tym, jak świetnie się bawili pod wpływem trunków, jakie szalone rzeczy robili i kogo nowego poznali. Zazdrościła im, ale nigdy nie skusiła się na nocną propagandę. Ktoś musiał pilnować zamku i ukrytego w nim skarbu!
  Z czasem przyjaciele dziewczyny zaczęli mieć jej za złe ciągłe wymówki. Nie rozumieli co może być ważniejsze od nich. Bulwersowali się o ciągły brak czasu, co było kompletną głupotą wyssaną z palca, gdyż Maleńka całe dnie poświęcała tylko im. Lecz oni wszyscy dorastali. Zaczęli mieć coraz więcej obowiązków, rozłączyła ich szkoła, godziny spędzane razem pomału zastępowało poświęcenie pasji i hobby. Także młodzieńcze miłości i zauroczenia były ważniejsze od przyjaźni. Nie było już czasu na gry i spacery. Maleńka była zrozpaczona. Została sama. Sama i niespełniona. Przesiadując dzień za dniem w pustych murach zamczyska jeszcze bardziej doskwierało jej poczucie pustki. Dopiero teraz zdała sobie sprawę, że jej przyjaciele tak naprawdę nic o niej nie wiedzieli. Nie obchodziła ich bardziej niż zeszłoroczny śnieg. To ona zawsze była przy nich, oni przy niej nigdy. I tu zaczęła się zastanawiać... Dlaczego ona nie ma nikogo, kto zatroszczyłby się o nią w takiej chwili? Gdzie jest chłopak, który pomimo mroku pałacu zajrzy do środka i z troską zapyta właśnie o nią? Czy istnieje w ogóle ktoś, komu wydałaby się ładna i interesująca? Jest jeden chłopiec - pomyślała - Bardzo przystojny i uroczy, ale on się mną nie zainteresuje. Zrezygnowana nie wiązała z nim żadnych nadziei. W istocie tuż za rogiem, niedaleko mieszkał złotowłosy Grajek, który znany i lubiany był ze swej skromności i uprzejmości oraz szerokiego uśmiechu. Jak też samo imię wskazuje, grał, nie na nerwach, lecz na gitarze. Maleńka była zauroczona Grajkiem od pierwszego wejrzenia, lecz nie chciała się do tego przyznać. Rumieniec oblewał ją za każdym jego spojrzeniem, a serce biło szybko i mocno na samą myśl o spotkaniu. Kimże jednak była ona w jego niebieskich oczach? Szarą, niewiele znaczącą dziewczyną, która w życiu jeszcze nic nie osiągnęła, a nawet nie obrała celu. W dodatku mieszkała w tym obskurnym zamku. On z pewnością nie będzie miał ochoty jej odwiedzić. Nie nastawiała się zatem, chociaż ukryć się nie da, iż często szukała okazji do spotkania i rozmowy. Niemniej jednak były to przelotne pogawędki o życiu, piciu i wężu padalcu. Każda taka nic nie wnosząca wymiana zdań, sprawiała, że w jej sercu kiełkowała nadzieja. Nadzieja szybko obumierała.
  Mijały dni, tygodnie, miesiące. W życiu maleńkiej nic się nie działo. Była tak samo samotna, jak kiedyś. Znudzona sobą, bez pomysłów na przyszłość. Spacerowała sama, w klasy grała sama i na rowerze też jeździła sama. Sama spędzała noce pilnując skarbu. Wiele rozmyślała o złotowłosym Grajku, który tak mile się do niej uśmiechnął, lecz poza tym nie wykazywał żadnego zainteresowania.  Cóż jej pozostało?
  Dnia pewnego, podczas jednego z licznych dalekich spacerów Maleńka natknęła się na pewnego wysokiego mężczyznę. Pogrążona w rozmyślaniach wręcz wpadła na niego z wielkim impetem! I tak oto bum! Los rzucił Maleńką w ramiona nieznajomego mężczyzny. Przedstawił jej się jako Ekonomista i jak na imię przystało, ciągle gadał tylko o tym. Nie podobał jej się ani z wyglądu ani z charakteru. Był bowiem zbyt wysoki, z twarzy dobrze mu nie patrzyło i wciąż spoglądał z góry na dziewczynę podejrzanym wzrokiem. Dziwnym trafem Ekonomista coraz częściej napataczał się Maleńkiej w podróży. Przyłączał się do długich spacerów i rowerowych wycieczek. Jesteś taka ładna - mawiał - Nigdy nie spotkałem kobiety ładniejszej od ciebie - nie przeszkadzało to dziewczynie, wręcz pochlebiało, mimo iż kłamstwo dało się wyczuć z kilometra. W końcu ktoś raczył ją zauważyć i obdarzyć zainteresowaniem. Spacerowali więc razem i rozmawiali, zwykle o ekonomii. Razu pewnego Ekonomista rzekł:
  - Tyle się już znamy, a ją nic o Tobie nie wiem. Chciałbym poznać cię bliżej, moja droga przyjaciółko.
  - Zapytaj zatem - odparła.
Po długim namyśle jakie zadać jej pytanie powiedział stanowczo:
  - Chciałbym zobaczyć jak mieszkasz. Dom wiele mówi o człowieku!
Maleńka przestraszyła się.. Była pewna, że jej nowemu przyjacielowi nie spodoba się ponure zamczysko i jak tylko je zobaczy, zwieje gdzie pieprz rośnie. Zaryzykowała jednak. Co jej szkodzi? Stawiając wszystko na jedną kartę nazajutrz przyprowadziła wysokiego znajomego w swe ciemne ciche progi. Już na dziedzińcu Ekonomista był dziwnie zaintrygowany i zachwycony jej mieszkaniem. Zaskoczona dziewczyna z lekkimi obawami wpuściła go do środka. Czekała na tą chwilę bardzo długo, wszak był on jej pierwszym gościem! Podniecony oglądał wnętrze bardzo dokładnie. Badał, penetrował. Nieoczekiwanie coraz bardziej zbliżał się do sekretnego serca zamku, jakby go coś ciągnęło w tamtą stronę.
  - A co jest za tymi drzwiami? - zapytał z zamiarem naciśnięcia klamki.
Maleńka szybkim ruchem stanęła między nim, a przejściem do sekretnej komnaty. Milczała, nie chcąc ujawnić swojej tajemnicy. Krępująca cisza narastała z każdą sekundą. Ekonomista patrzył na nią z góry, oczekując odpowiedzi.
  - Zadałem Ci pytanie! - powiedział stanowczo.
Maleńka nadal milczała. Była pewna, że stoi przed nią człowiek nieodpowiedni. To nie jemu ma otworzyć drzwi do swojego świata.
  - Nie ufasz mi - stwierdził trafnie - W takim razie po co robisz mi nadzieję? Po co rozkochujesz w sobie, ciągasz na spacery i te durne przejażdżki? Po co przyprowadzasz mnie do domu?
Maleńka była zszokowana. Nie przypuszczała, że Ekonomista odbierze to w ten sposób. To miała być tylko przyjaźń. Sprawy zaszły stanowczo za daleko! Co ona takiego zrobiła?
  Nagle w dziewczynie od nową zaczął kiełkować młodociany bunt. Chcąc zawzięcie bronić swojego skarbu, kazała się wynosić egoistycznemu Ekonomiście, który był za wysoki i za przemądrzały, by wejść do jej nieskazitelnego świata. Od tej pory widzieli się kilka razy. On kilka razy prosił o drugą szansę, ona kilka razy mu ją ofiarowała, ale wciąż kończyło się tak samo. On dociekał, pytał i badał co może kryć się za drzwiami, ona uparcie odmawiała wpuszczenia go tam. Usiłowanie przedarcia się na drugą stronę spełzły na niczym. Robiło się to zbyt męczące dla obu stron.
   - Dlaczego nie chcesz mi pokazać co tam jest?
 - Ponieważ czekam na tego jedynego. - odpowiedź była jednoznaczna. Kategorycznie zakończyła znajomość tych dwojga ludzi.
  Maleńka wolała być sama niż z nieodpowiednim człowiekiem. Co prawda dzięki Ekonomiście zyskała na pewności siebie i poczuciu własnej wartości, lecz nie żałowała go. Cieszyła się że sama i bez przeszkód może nadal nadzorować swój skarb. O paradoksie - myślała - Kiedyś chciałam mieć przy sobie mężczyznę, który skradałby się do mnie nocami, a teraz cieszę się, że jednak go nie mam!
Szczęśliwa biegała po okolicznych łąkach i cieszyła się wolnością! Nie uczęszczała już na tak długie spacery jak kiedyś, by przypadkiem znów nie spotkać nieodpowiedniego człowieka. Samotność nie doskwierała jej już tak bardzo. Zaczęła doceniać czas wolny, który mogła poświęcać tylko sobie i wykorzystywała to. Międzyczasie bardzo poprawiły jej się relacje z miejscowym Grajkiem. Spotykali się znacznie częściej niż kiedyś i rozmawiali na dużo poważniejsze tematy. Spacerowali razem i jeździli na wycieczki, a gry w klasy zamienili na doroślejsze zajęcia. Czuli się dobrze i swobodnie w swoim towarzystwie, lecz zachowywali formalne granice koleżeństwa. Żadne z nich nie naruszało prywatności drugiego. I tak było im dobrze.
   Pewnego dnia Grajek i Maleńka mieli się spotkać jak co dzień w pobliskim parku. Dziewczyna przygotowawszy się wcześniej, wyruszyła w stronę miejskich ogrodów, by przybyć punktualnie na miejsce. Nie spóźniała się nigdy, tak było i tym razem. Usiadła na ławce pomiędzy rozkwitającymi zielenią drzewami i czekała. Grajek miał we krwi wieczne spóźnialstwo, lecz nie przeszkadzało jej to. Była w stanie wybaczyć mu te kilka minut zniewagi. Wystarczyło, że przypominała sobie jego rozpromienioną twarz, kiedy tylko ją zobaczył, a od razu ulatywało z niej poirytowanie. Tego dnia jednak mijały minuty, ludzie przechodzili lekceważąco, a Grajka nie było. Coraz bardziej znudzona, czekała i zastanawiała się, co zatrzymało go tym razem? Znowu będzie się tłumaczył - pomyślała i uśmiechnęła się w duchu. On jednak nie przyszedł. Zrezygnowana postanowiła wrócić do domu i tam spędzić resztę dnia. Szła powoli, nigdzie się nie śpiesząc. Drzewa w parku zaczęły się przerzedzać, aż w końcu dziewczyna minęła bramy i weszła w przestrzeń zabudowaną. Był ranek, na ulicach pomału zaczynał robić się zgiełk, lecz Maleńka nie była w stanie przegapić tej złotej czupryny.  Grajek kilka razy mignął jej gdzieś w tle. Zdezorientowana podwinęła spódnicę i ruszyła za nim szybkim krokiem. Nawoływała i machała, chcąc zwrócić na siebie jego uwagę, lecz on zaszył się gdzieś za rogiem i nie zobaczyła go już. Znów zmierzawszy do domu, wyszła na główny dziedziniec. On tam był, jednak nie sam. Jego towarzyszką tym razem była dziewczyna o imieniu Bella. Maleńka nie znała jej zbyt dobrze, ale już na pierwszy rzut oka dało się zauważyć, że Bella jest nadzwyczajnie piękna. Rozmawiali zawzięcie siedząc blisko siebie na obrzeżu fontanny. Grajek nie spuszczał jej z oczu, a ona zarzucała ciemnymi falującymi włosami, jakoby chciała robić na nim wrażenie. I robiła. Maleńka zza rynkowej kolumny przyglądała im się przez chwilę, lecz niedługo wytrzymała, gdyż w jej sercu zaczął kiełkować ból, gniew, zazdrość. Wszystko w jednym. Jeszcze nigdy nie doświadczyła tylu złych emocji na raz. Grajek nie obiecywał jej niczego, a ona niczego nie oczekiwała, lecz w tym momencie była rozdarta...
  Zbliżała się sierpniowa noc spadających gwiazd. Jedna gwiazda oznaczała jedno życzenie. Maleńka siedziała na szerokim parapecie jedynego odsłoniętego okna w zamku i patrzyła, jak jasne bezchmurne niebo zachodzi granatem. Zawsze była zafascynowana gwiazdami. One nigdy nie zawodziły w porównaniu do ludzi. Spadła pierwsza gwiazdka. Nie zrobiła ona większego wrażenia na dziewczynie. Kolejne także. Maleńka siedziała i patrzyła bez żadnego entuzjazmu. Od kilku dni była po prostu wypłowiała z uczuć. Mijała noc, gwiazdy spadały, a ona miała tylko jedno życzenie i trochę nadziei... Poszła spać.
  Obudził ją wielki hałas, jakoby piorun uderzył w zamek. To jednak było niemożliwe, gdyż ani deszcz nie padał, ani chmur niebo nie zwiastowało. Maleńka przestraszona lekko wyszła z swej ciemnej sypialni na ciemny korytarz. Jej oczy przyzwyczajone do mroku widziały wszystko w miarę wyraźnie. Wtem dziewczyna spostrzegła leżącą na posadzce ruszającą się postać. Był to chłopiec. Wstał, otrzepał się i podchodził właśnie bliżej, kiedy ona zastanawiała się, jak mógł się tu dostać.
  - Witaj, Maleńka - przywitał się Grajek - Pewnie się zastanawiasz jak tu wszedłem. Już mówię. Otóż tego okna nigdy nie zamykasz, więc pomyślałem, że skradnę się i po prostu wskoczę.
Zaniemówiła. Kompletnie nie wiedziała co powiedzieć. Co prawda prosiła gwiazdkę, by zesłała jej przez tą okiennicę prawdziwą miłość, lecz nie przypuszczała, że wydarzy się to dosłownie!
  - Pomyślałem też, że w tę noc nie możesz być sama. - kontynuował - Nikt nie śpi, ktoś mógłby się wkraść i cię napaść.
  - Chybabyś mnie uratował, mój szlachetny rycerzu - zakpiła, choć wszystkie złe emocje już dawno z niej wyparowały. Uśmiechnął się do niej tylko i mocno przytulił, a kiedy to robił ledwo nie upuściła płonącej świecy.
  Spędzili razem tę noc i od tej pory każdą kolejną. Maleńka dokładnie oprowadziła Grajka po swym skromnym zamczysku, lecz on zainteresowany był tylko nią. Stanąwszy przed sekretnymi drzwiami, powstrzymała się ostatkiem silnej woli, by ich jeszcze nie otwierać. Rozumiał ją. Mimo, że bardzo chciał razem z nią dzielić ten sekret, nie nalegał.
  - Poczekajmy jeszcze rok.
  - Jeszcze rok - potwierdził.


Kochani, powyżej mam zaszczyt ugościć Was moim pierwszym w pełni skończonym (bo krótkim) opowiadaniem. Wszelkie wcześniejsze projekty nie doczekały się końca, a niektóre nawet realizacji. Tym razem, na specjalną okazję, postanowiłam stworzyć coś jednoczęściowego. Pomysł zakiełkował we mnie dzięki Mojej Miłości, a sam scenariusz został napisany przez życie. Ja od siebie tylko ubrałam to w słowa i obtoczyłam tajemniczą mgiełką przenośni :)



Cytat zawarty w tytule uświadomił mi, że tylko ciężką, sumienną pracą można coś osiągnąć. Nie będzie to może piorunujący sukces, ale z  pewnością coś co nas do takowego przybliży. Podczas kiedy świat potrzebuje przebojowości, mi nie zależy na wyjątkowości. Chcę być spokojną, opanowaną osobą, która zarazem jest pełna energii. Tą żywiołowością i miłością do życia chcę się dzielić z ludźmi, by doceniali to co mają. To wszystko. Żaden wygórowany cel, ale ciężki to realizacji. To trudne, ale nie nierealne! Mam pewien sposób. Traktuję życie jako serię krótkich sprintów, a nie jeden nieustanny wyścig. Dzięki temu mam czas żeby zregenerować siły :)
Ponadto swoją przyszłość zawierzyłam wyjątkowej osobie. Dzięki temu wiem, że nigdy się nie zawiodę!

Tym razem do biblijnego wyzwania nominuję Bukowinę, która pomimo swoich religijnych nieprzekonań bardzo chciała podzielić się z nami swoimi poglądami i cytatem :)
7 postów - 7 cytatów, dasz radę? :)

Wakacje jeszcze mi się nie skończyły! Mimo, że od poniedziałku chodzę do szkoły na ponadprogramowe zajęcia z angielskiego i wracam do domu wypłowiała z energii to szybko regeneruję siły. Mam wrażenie, że jestem tępa i głupia, a na tych zajęciach czuję się jak kretynka, ale to nic. Najważniejsze są chęci i wiara w siebie, ja nie mam zamiaru się poddawać, mimo iż mam wrażenie, że wiedzy mi ubywa. 

17 komentarzy :

  1. Naprawdę niesamowite opowiadanie. W każdym calu przemyślane i dopracowane. W piękny sposób przedstawia ludzkie uczucia. Metafor użyłaś cudownych, jestem pełen zachwytu. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Opowiadanie wspaniałe, czytając je miałam przed oczami całą historię i uczułam jakbym znalazła się w tym magicznym Twoim świecie. Pisz cały czas, masz w sobie wielki potencjał i umiesz wszystko ubrać w słowa. Coś niezwykłego. :)

    Daj sobie czas, na początku możesz się głupio czuć, wprost niekomfortowo, ale z czasem to minie i zaczniesz się czuć pewniej, ba możesz nawet czerpać z tego radość i przyjemność. Angielski jest przydatny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Powiem Ci, że masz talent do pisania opowiadań! A znam się na tym trochę, bo przecież jestem nauczycielką :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzięki ze własnie mnie nominowałaś, w komentarzach pod postem widziałam wiele odpowiedniejszych osób, ale wiedziałam, że kiedyś muszę zmierzyć się z tematem wiary..dzięki, że mnie do tego zainspirowałaś :)
    Świetnie to opisałaś. Aż jestem ciekawa, czy wszystko co teraz wymienię jest świadomym zabiegiem. Po pierwsze, nieujawnianie imion bohaterów i bajkowo - współczesne realia, rowery i zamek, dzięki czemu widać, ze opowieść jest totalnie uniwersalna, nie chodzi tu o ukazanie konkretnych bohaterów a tylko o przekaz. Wręcz jak przypowieść. Lubię ten styl, nic człowiekowi nie przeszkadza w rozumieniu przekazu.
    Oprócz wrednej wyobraźni, która podpowiada mi, ze też mam w swoim ,,zamku" taki pokój, a raczej piwnicę, ale nikogo tam nie wpuszczam bo syf i niebezpieczne przedmioty :P Eh, powago, czemu tak szybko odchodzisz?

    OdpowiedzUsuń
  5. Ujęło mnie to opowiadanie. Tak po prostu :-) Podoba mi się jego wieloznaczność jak i to, że gdzieś tam odnalazłam w sobie trochę cech z Maleńkiej ;-) Dziękuję za tą lekturę na dzisiejszy wieczór - dobrze zrobiłaś, że zdecydowałaś się nią podzielić.

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetnie się czyta. Bardzo lekko :) Jak bajkę dla dzieci.

    OdpowiedzUsuń
  7. chyba każda z bab ma coś w sobie z Maleńkiej...

    OdpowiedzUsuń
  8. Opowiadanie na prawdę fajnie. Od początku spodziewałam sie,że będzie bardzo oparte o rzeczywistość. Jak to mawiają, największą inspiracją jest życie. Podoba mi się to,że zawarłaś w nim trochę ze współczesnego świata, a trochę z jakiejś bajki. Jest zamek, tajemny pokój, ale także przyjaciele i samotność, które kojarzy mi się z obecnym światem.
    Przynajmniej doszlifujesz swój angielski. Chętnie sama wybrałabym sie na takie coś. Chociaż chyba dwa lata temu byłam na takich zajęciach z angielskiego, przez kilka spotkań. Jakiś gościu organizował takie lekcje, na których było śmiesznie. Nie było za bardzo chętnych, więc oprócz prowadzącego były tylko trzy osoby: ja i moje dwie koleżanki. Jednak przestałyśmy chodzić, bo zauważyłyśmy,że chłopak, który to prowadzi chce się nas pozbyć. Cały czas mówił,że zajęcia prowadzi jeszcze jakaś dziewczyna, a my po prostu odebrałyśmy to jako wyganianie do niej. Dlatego poszłyśmy tylko na kilka pierwszych spotkań na początku wakacji. Nie tylko ty się czułas strasznie głupio na zajęciach. Ja przez parę lat chodziłam na angielski do szkoły językowej. Mimo,że długo uczyłam się tego języka, byłam najgorsza w grupie. Zdarzyło mi się nie rozumieć mojego native speakera (był z Nowej Zelandii i miał dziwny akcent). Wygląda na to,że nie tylko ty masz takie uczucie.

    Też nie wiem jak to zrobiłam i dlaczego. Znaczy dlaczego mogę łatwo wyjaśnić, bo hasło niebo od razu mi się skojarzyło z noca spadających gwiazd, a ja po prostu lubię takie romantyczne historyjki. Jednak wydaje mi się to bardzo dziwne. Aż trudno uwierzyć,że opisałam podobną historię do tej, która Tobie się przydarzyła. Wszystko jest takie podobne...sprzeczka, wyjaśnienie, obawy i spadające gwiazdy. No może różnica była z miejscem, u Ciebie był to ogród, a w moim opowiadaniu morze. Może raz się zdarzyło,że przyjaciółka stwierdziła,że mam telepatyczne zdolności, ale to by było na tyle takich przypadków. Chyba odkryłam swój talent :D Zdolności telepatyczne...brzmi nieźle, a przy okazji można to wykorzystać. Teraz już bardziej serio, to super się wam udało z tą noca spadających gwiazd. Ja w sumie od jakiegoś czasu sobie obiecywałam,że na nią pójdę,ale później zapomniałam i zorientowałam się za późno. W przyszłym roku też mam zamiar zacząć oglądać perseidy, ale będziemy musieli poszukać innego miejsca. Niestety nie mieliśmy za bardzo pomysłu, gdzie moglibyśmy pójść, więc byliśmy na działkach,a w drodze powrotnej przechodziliśmy przez ogrodzenie i nas kamera zapała. Poza tym widoków za bardzo nie było. Na prawdę wam się udało z tymi gwiazdami (przynajmniej z tego co pisałaś tak mi się wydaje). Mieliście widoki i oglądaliście do trzeciej w nocy, a poza tym ogródek to jednak bardzo przydatna rzecz.

    OdpowiedzUsuń
  9. sama to napisalaś? gratuluję! :)

    OdpowiedzUsuń
  10. wow! Masz dryg do pisania :)

    OdpowiedzUsuń
  11. "kto ma wielu przyjaciół, ten nie ma żadnego"- jest w tym wiele prawdy. Genialne opowiadanie, podczas czytania mam wrażenie ze jestem świadkiem wszystkich zdarzeń :). Życzę Ci powodzenia w spełnianiu swoich celów i marzeń a przy tym pozostania sobą!

    OdpowiedzUsuń
  12. Piękne opowiadanie, w takim baśniowym klimacie, który bardzo lubię:D Podoba mi się ta metafora i motyw zamkniętego pokoju w zamku- chyba każdy ma takie tajemnicze ,,pomieszczenie", które chce chronić i pokazuje jedynie ludziom tego wartym. Fajne jest też to, że bohaterowie nie mają imion, tym bardziej przypomina to baśń. Naprawdę zgrabnie, ładnie piszesz, tekst świetnie się czyta. A do tego ma przesłanie i głębszy sens. Jestem pod wielkim wrażeniem:D
    Masz piękny cel w życiu:) Rzeczywiście, ważne jest to, aby pracować, by osiągać swoje cele, starać się spełniać marzenia i nieść miłość.
    Pozdrawiam ciepło, raz jeszcze gratuluję opowiadania i życzę powodzenia w zajęciach z angielskiego!
    P.

    OdpowiedzUsuń
  13. Jestem pod wrażeniem. Wspaniale mi się czytało Twoje opowiadanie i jakże doskonale je rozumiem :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Bardzo podobało mi się opowiadanie :) Udanie wpleciona metafora ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. o tak, ja lubię takie opowiadania! pisz więcej, a będę Cię czytać! :D

    OdpowiedzUsuń
  16. Przepięknie to opisałaś, ale dodatek od Ciebie jakoś ocieplił mi serce... bo chyba jesteśmy trochę podobne, a przynajmniej nasze cele się pokrywają. Miło czytać, że jest ktoś na tym świecie podobny do nas :)

    OdpowiedzUsuń

1 komentarz tutaj = 1 komentarz na Twoim blogu!
Dziękuję ♥

Create your space © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka