Wymagajcie od siebie, chodźby inni od was nie wymagali

Pamiętacie sentymentalną myśl Reginy Brett, którą autorka kierowała do nas na miesiąc styczeń? Możecie znaleźć ją tutaj. Tym razem pragnę się z Wami podzielić jej refleksją na drugi miesiąc 2016 roku. A że walentynki nastały właśnie dziś, myślę że Regina trafiła w samo sedno tematu. Jak zwykle zresztą.

Jeśli chcesz znaleźć miłość swojego życia, spójrz w lustro

    "Walentynki. Co za presja! Wszyscy wyjeżdżają (...), albo dostają od ukochanych romantyczne kartki z życzeniami, kwiaty, perfumy, czekoladki albo ciastka w kształcie serca. Wszyscy oprócz ciebie. A przynajmniej takie masz wrażenie. Wydaje Ci się, że każdy znalazł już miłość swojego życia. I przykro ci, że tobie jeszcze się to nie udało. Prawie w każdym tygodniu do mojej skrzynki trafiają emaile od kobiet z całej Polski z historiami ich złamanych serc. (...) Agnieszki, Kasie i Dominiki zwierzają mi się, że nie potrafią znaleźć kogoś, kto obdarzy je miłością. Mają ochotę się poddać i zostać z partnerem, który prawie je kocha. Który zdradza, który jest żonaty, złośliwy, albo agresywny. Wszystkim odpowiadam to samo: Nie poddawajcie się. Zasługujecie na to, co najlepsze. Jeśli ten człowiek nie jest dla was najlepszy, to znaczy, że w ogóle nie jest dla was. Bądźcie cierpliwe. Dajcie się odnaleźć tej właściwej miłości.
    To samo dotyczy mężczyzn, którzy szukają miłości swojego życia. Nie gódźcie się na osobę, która prawe was kocha. Zasługujecie na to, żeby kochać was w pełni. Kiedyś sama godziłam się na zbyt mało. Spotykałam się z mężczyznami, którzy mnie krytykowali. Z mężczyznami, którym ja się podobałam, ale to, że samotnie wychowuję córkę - już nie. Z mężczyznami, którzy mnie lubili, ale nie mogli się pogodzić z tym jak ważne jest dla mnie pisanie.

Chcieli, żebym zrezygnowała z części siebie

    Zamiast zadowolić się kimś, kto ze mną wytrzymuje, znalazłam kogoś, kto mnie docenia. Wam też może się to zdarzyć. Jaki jest najlepszy sposób, żeby znaleźć miłość swojego życia? Wystarczy spojrzeć w lustro. Prawdziwa miłość zaczyna się od pokochania samego siebie. Prawdziwa miłość to coś, co sami sobie dajemy. Kiedy pokochasz siebie, przyciągniesz kochającego partnera.

Zasługujesz na to, co najlepsze, ale zanim uwierzą w to inni, sam musisz to zrobić

    Możesz popełniać błędy, każdy z nas je popełnia, ale to nie znaczy, że jesteś pomyłką. Po prostu tęsknisz a miłością. Wszyscy za nią tęsknimy. Kiedy zaczniesz kochać siebie, chcesz odciąć się od ludzi, którzy odbierają ci radość życia. Zostawić za sobą całe cierpienie i smutek z przeszłości. Wiesz już, że jesteś wart więcej.
    Istnieje ktoś stworzony właśnie dla ciebie. Nie musisz szukać bratniej duszy w internecie ani w barach. Po prostu pokochaj swoje pokaleczone, złamane serce i uwierz w jego siłę. Otwieraj je szeroko przez cały dzień, żeby wpuścić do środka więcej miłości. Wypełnij swoje życie radością., pięknem, przyjaciółmi i śmiechem, s przyciągniesz kogoś, kto zapragnie żyć tak razem z tobą.
    Zasługujesz na wszystko, co najlepsze. Możesz sam to sobie dać, zaczynając każdy poranek od prostego ćwiczenia. Codziennie oświadczaj swojemu odbiciu w lustrze: "Jestem gotowy na więcej miłości. Tu i teraz!".
    A potem uśmiechnij się, otwórz serce i poczuj, jak się nią wypełnia."
~ Regina Brett, "Twój Dziennik", myśl na luty.


      Wielki Post. Czas przemyśleń i refleksji nie tylko dla katolików. Późna zima, wczesna wiosna to ogólnie pora, na przestrzeni której wszystko budzi się do życia. Niektórzy z nas budzą się razem z nią. Inni popadają w przygnębienie, bo mają wrażenie, że u nich wciąż panuje zima. Pamiętam ten stan. Towarzyszył mi co roku, niezmiennie o tej samej porze. Słonko zaczynało topić śniegi, na drzewach kiełkowały pierwsze pączki, ptaki zlatywały z ciepłych krajów, ćwierkając wesoło, a ja chowałam się w swoim łóżku pod grubą pierzyną. Rozwijałam rolety, zasłaniając okna i całymi dniami użalałam się nad sobą. Odcinałam się od rzeczywistości. Nie chciałam słońca w swoim życiu. Przygnębiał mnie widok radosnych uśmiechów moich przyjaciół, ale samotność była jeszcze gorsza. Dwutygodniowe ferie, były dla mnie nie tyle odpoczynkiem, co przekleństwem. Nie wiedziałam, co ze sobą zrobić. Nie potrafiłam się zmusić do wstania z łóżka. Broniłam się rękami i nogami przed wszystkim i wszystkimi. Wmawiałam sobie, że odpoczywam, ale tak naprawdę męczyłam się okropnie z własnymi myślami.
      Od tamtego czasu wiele się zmieniło.
    Odkryłam, że mam przy sobie ludzi, którzy nie zasługują na takie zachowanie z mojej strony. Pomału, małymi kroczkami nauczyłam się z tym walczyć. Pierwszym etapem było dopuszczenie do siebie wszystkich emocji. Nie tylko złych, nie tylko dobrych. Potrafiłam się cieszyć, a zaraz potem płakać bez powodu, ale i na odwrót. Później zrozumiałam, że jestem tylko człowiekiem i mogę popełniać błędy. Chociaż do tej pory ciężko mi czasem przyznać się do moich słabości. Nauczyłam się, że nad emocjami i naturalnymi odruchami nie da się panować i nie trzeba za nie przepraszać. Ale ważne co się z nimi zrobi, jak dalej się nimi pokieruje. Kolejnym moim celem była umiejętność cieszenia się z życia tu i teraz. To było najtrudniejsze. Nie wypominanie złych rzeczy sobie, ani innym. Nie zamartwianie się przyszłością. Do tej pory czasem ulegam zatroskaniu, ale już nie w takim stopniu, jak kiedyś. Kolejny etap pracy nad sobą dotyczył miłości. Nie tej takiej kolorowej, obsypanej kwiatami, ale miłości do samej siebie. Nigdy nie miałam kompleksów, jednak czasem brakowało mi pewności siebie. Gdzieś na dnie podświadomości miałam zakodowane, że jestem nic nieznaczącym człowiekiem. Że nie stworzono mnie do rzeczy wielkich. Teraz już wiem, że nie muszę zmieniać całego świata, ale wystarczy, że ten skrawek przestrzeni wokół mnie stanie się piękny. Odkryłam radość z niesienia pomocy i dawania siebie innym. Odkryłam, że nie żyję dla siebie, ale dla ludzi. Odkryłam to, lecz bywają dni, kiedy strasznie ciężko stawiać kogoś innego ponad siebie, szczególnie jeśli chodzi o najbliższych. Bo miłość do nich jest najtrudniejsza.
     Niech to będzie  moje postanowienie na ten wyjątkowy okres Wielkiego Postu. Chcę nauczyć się nieść pomoc, dobroć i uśmiech.


Pamiętacie pana Michała Jóźwiaka z bloga 'Filozofia Dialogu'? Na pewno wielu z Was go kojarzy, gdyż jego blog był i nadal jest rozpoznawalny przez swoją wyjątkowo głęboką odsłonę. Chociaż Michał opuścił blogsferę na rzecz innej działalności, nadal od czasu do czasu zagląda do nas pozostawiając jakąś mądrą, filozoficzną myśl. Tym razem poprosił mnie osobiście, abym przekazała wam pewną wiadomość. Oto ona:
   
         Cześć! :)
    Od jakiegoś czasu pracuję w Misyjnych Drogach - to czasopismo misyjne. Raz w roku prowadzimy akcję "Misjonarz na Post" i w tym roku zachęcamy blogerów do tego, żeby włączyli się w jej promowanie. Byłoby wspaniale, gdybyś zechciała o tym napisać, albo chociaż poinformować osoby, które mogłyby być zainteresowane tym wydarzeniem. Polecam nasze fanpejdże: Misyjne Drogi i Misjonarz na Post.
  Rozpoczyna się kolejna edycja projektu „Misjonarz na Post”. Ta ogólnopolska akcja najważniejszych czasopism misyjnych to zachęta do duchowego wsparcia misjonarzy z naszego kraju. Jest ich dokładnie 2085. Podejmowany przez nich trud wymaga pomocy nie tylko materialnej, ale także tej, która jest bezcenna – modlitwy. 
   Jej zasadniczym celem jest stworzenie duchowego zaplecza dla wszystkich misjonarek i misjonarzy. W ubiegłym roku w akcję włączyło się prawie 5000 osób, które przez post, modlitwę, ofiarowane cierpienia oraz dobre postanowienia wspomogły duchowo polskich głosicieli Dobrej Nowiny na krańcach świata. Sukcesy z lat ubiegłych zachęciły inicjatorów przedsięwzięcia do przeprowadzenia kolejnej edycji. Honorowy patronat nad akcją objęli ks. abp Stanisław Gądecki, Metropolita Poznański, Przewodniczący KEP oraz bp Jerzy Mazur SVD, Przewodniczący Komisji Misyjnej EP.
    Każdy, kto chce dołączyć do modlitewnej akcji wypełnia formularz znajdujący się na stronie internetowej www.misjonarznapost.pl . Należy podać imię i nazwisko oraz adres e-mail, a następnie wybrać kraj pobytu misjonarza, który ma zostać otoczony modlitwą podczas zbliżającego się Wielkiego Postu. Nie jest konieczne określanie jego danych – system może losowo przydzielić kapłana, siostrę zakonną lub osobę świecką. Projekt skierowany jest do wszystkich, bez względu na wiek. Udział w nim nie wymaga żadnych nakładów finansowych, a jedynie zobowiązania do codziennej dowolnej modlitwy w intencji wybranego misjonarza.
  W tym roku chcielibyśmy zaprosić do promowania akcji także blogerów. Zachęcamy do lajkowania, udostępniania i informowania o akcji. Zależy nam na tym, by misjonarze otrzymali niezbędną, duchową pomoc.
     Trzecia edycja tego projektu rozpocznie się na początku przyszłego tygodnia.

Wchodzicie w to? :) 

19 komentarzy :

  1. nigdy nie weszłabym z kimś w związek, kto kazałby zrezygnować mi z czegoś co bardzo lubię...nie rozumiem osób które godzą się na takie coś, a jednoczesnie wiem ze bardzo kochają taką osobę, ktora robi im krzywdę.../Karolina

    OdpowiedzUsuń
  2. Rzeczywiście piękna myśl. Pierwszy związek jeszcze przede mną, jednak już teraz wiem, że chciałabym się związać z kimś wyjątkowym, z kimś, kto będzie mnie kochał taką, jaką jestem, ze wszystkimi wadami, słabościami, głupotami- pełnym pakietem:) Nie wyobrażam sobie rezygnowania z pasji na rzecz ukochanej osoby- gdyby naprawdę była ukochana, chciałaby, abym robiła to, co uwielbiam robić.
    Mam trochę problemów z akceptacją siebie oraz swoich błędów, każdą zrobioną źle rzecz rozpamiętuję i przeżywam.Pytanie tylko: po co? W końcu błędy to nieodłączna część naszego życia, a nie myli się tylko ten, co nic nie robi:)
    Pozdrawiam ciepło!
    P.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mój związek, po którym zbierałam się prawie pół roku był pasmem nieszczęść, a jednocześnie czymś, co mi to szczęście początkowo dawało. Narzekałam, robiłam awantury, a później stwierdziłam, że skoro coś ma wyjść to kiedyś wyjdzie. Nie ma co na siłę przyspieszać biegu wydarzeń. Może on jest mi pisany, a może zupełnie ktoś inny, kogo jeszcze nie znam. Ludzie mają tyle ważniejszych problemów w życiu i tym trzeba się przejmować, a nie jeszcze dodawać sobie nawzajem zmartwień. Nikt nie jest doskonały, ale to, co komu przeznaczone nigdy go nie ominie. Miłość też w końcu przyjdzie i nie należy jej na siłę szukać.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zgadzam się - prawdziwa miłość zaczyna się od pokochania samego siebie :) według mnie miłość polega na akceptowaniu i pokochaniu wad innej osoby a nie na zmianie tych wad

    OdpowiedzUsuń
  5. Przeczytałam całość i naprawdę bardzo mi się podobało. Jeśli mam być szczera nigdy nie wiem co napisać pod takimi postami, wydaje mi się, że nie ma co już dodawać. Jedyne co mogę napisać to to, że miło się czyta takie posty. :) Akcja bardzo fajna i jeszcze się zastanowię nad wzięciem udziału. Pozdrawiam ! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Poruszyłaś wiele tematów i nie wiem co napisać, hah. Może powiem coś o Wielkim Poście. Zauważyłam, że praktycznie młodzież go nie uznaje. Chodzą na imprezy itd to smutne ;c A ja muszę zrobić sobie jakieś wyrzeczenia :D
    olusiek-blog.blogspot.com- klik!

    OdpowiedzUsuń
  7. Mialam zaleglosci na twoim blogu i je przebrnelam tak przebrnelam! Bo co roz wstaje biore oddech "CHOLERA RACJA" i czytam dalej! Ja jeszcze nigdy powaznego zwiazku nie mialam wszystko przede mna :D No niestety ja nadal szukam mojego ksiecia z nadzieja, ze gdzies tam sobie zyje *i dyma inna* i czeka na mnie <3
    Versjada

    OdpowiedzUsuń
  8. To święta prawda, że aby inni nas pokochali musimy najpierw pokochać sami siebie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Pokochać samego siebie, to tak ładniej powiedzieć na akceptację faktu, że nie musimy być idealni, by ktoś nas pokochał. Ani my ani nasza druga połówka nigdy nie będzie w stu procentach idealna i może to nawet lepiej. Myślę że najważniejsze w miłości, tej między dwojgiem jest to by ufać i wybaczać. Oczywiście zdaję sobie sprawę że są sytuacje, których nie da się usprawiedliwić w żaden sposób, ale w tedy myślę, nie powinniśmy być z taką osobą. Zawsze sądziłam że każdy zasługuje na miłość, ale jak tu kochać alkoholika który bije? kobiety też nie są idealne, ale nawet takie dwa nieideały mogą stworzyć idealną parę. Sama miałam za sobą trochę, mniej udanych związków. Teraz, myślę że odnalazłam to czego szukałam. Może nie jest to ideał, bo ma swoje wady, ale coś w sobie ma co sprawia że zupełnie tracę przy nim głowę. Czy o to w tym chodzi? że zamiast spać w nocy ja myślę co się z nim dzieje. może to zbyt prywatne, ale miłość nie powinna być tematem tabu. może gdyby ludzie bardziej dzielili się swoimi odczuciami, mogliby znaleźć szczęście w pozornie prostych sytuacjach. idealny post na walentynki. miłość, która powinna być okazywana przez cały rok. może dobrze że są te walentynki, może dzięki temu nie zapomnimy że trzeba kochać ;)
    pozdrawiam cieplutko myszko :*
    ayuna-chan.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. fajnie, że działasz a posty są jakby to powiedzieć coraz bardziej przemyślane i dopracowane :3

    OdpowiedzUsuń
  11. Całe szczęście mam przy swoim boku kogoś kochanego. ^^

    Bardzo ciekawa inicjatywa z tym zachęcaniem blogerów do modlitwy. Mi się ten pomysł podoba. I tak modlę się codziennie przed snem. :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Dzięki tej notce dowiedziałam się o tej akcji i już mam wylosowanego księdza zakonnego z Papua Nowa Gwinea :) Będę się modlić i zachęcać do tego innych. Super inicjatywa, bo rzadko w modlitwach pamięta się o kimś więcej niż o sobie i swoich najbliższych... Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  13. A i taka mała rada - zmień w poście "chodźby" na "choćby", bo ten błąd trochę razi. (Możesz usunąć ten komentarz jak przeczytasz) :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Wspaniały post, a Reginę Brett znam i bardzo lubię jej twórczość. To prawda, trzeba najpierw pokochać siebie, żeby móc pokochać drugą osobę. Często ludzie mają dużo kompleksów i wchodzą zbyt szybko w związki, żeby ta osoba wypełniła tą pustkę, dlatego pewnie godzą się na wszystko i rezygnują z siebie na rzecz tej osoby.

    OdpowiedzUsuń
  15. Masz racje pierwszy krok aby sie zakochać to pokochać siebie. I zdecydowanie więcej się usmiechac mimo, że z poczatku ten usmiech jest wymuszony.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  16. Piękne słowa ;') Zgadzam się że każdy zasłużył na bycie kochanym w całości a nie tylko z kawałku... Czasami jak sobie pomyśle, kiedyś ludzie się tak nie rozwodzili, umierali razem- a teraz? ;c

    Pozdrawiam, Ilonciaa

    http://kissmeifyouwant.blogspot.co.uk/

    OdpowiedzUsuń
  17. Prawie kochać to znaczy nie kochać. Jesteśmy wartościowi i zasługujemy na miłość pełną parą, a nie jakieś ogryzki ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Nie czytałam żadnej książki Rginy Brett, ale co chwile obiecuje sobie, że po jakąś w końcu sięgnę i zobaczę jak wyglądają jej poradniki. W każdym razie jeśli chodzi o miłość, to zgadzam się z Tobą, że najpierw trzeba pokochać samego siebie. Ze wszystkimi wadami i zaletami. Jak większość osób miałam nieudane związki, ale myślę, że znalazłam wreszcie kogoś z kim jestem szczęśliwa. Nie wiem ile ze sobą będziemy, ale cieszy mnie po prostu fakt, że jestem szczęśliwa. Myślę, że teraz zaakceptowałam siebie i dobrze zrobiłam.

    OdpowiedzUsuń

1 komentarz tutaj = 1 komentarz na Twoim blogu!
Dziękuję ♥

Create your space © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka