Muzyka na przestrzeni mojego życia

Zaczęło się od radia. Mama codziennie rano włączała radio, aby obudzić mnie do szkoły. Nigdy nie musiała nawoływać, wystarczyło że nacisnęła przycisk "włącz", z głośników popłynęła melodia, a moje oczy otwierały się samoistnie. Nigdy nie mogłam spać przy muzyce, po prostu nie umiem. Radio grało i gra u mnie średnio 12 na 24 godziny. Jest włączone zawsze, kiedy ktoś jest w domu. Muzyka więc towarzyszyła mi od maleńkości, aż po dziś dzień, ale z moimi gustami bywało różnie.
 
Nie przypominam sobie czego słuchałam przed Hanną Montaną, ale wiem co nastąpiło po niej. 3/4 klasa podstawówki. Dostałam wtedy nowy telefon, który mógł już odtwarzać mp3. Istny szpan wśród dzieciaków. Wtedy po raz pierwszy stworzyłam sobie własną playlistę, na której królowała Ke$ha i jej hit "Tik Tok". Istnego świra miałam na punkcie "Girlfriend" Avril Lavigne, oraz Katty Perry i jej feministycznego podejścia w piosence "Hot N Cold". Z kolei miłosne zapałania biły od zespołu Video (który zresztą uwielbiam po dziś dzień) i Ani Wyszkoni wykonujących "Soft", oraz Mroza śpiewającego "Miliony Monet".
 
 
 
 
Jakże ja byłam zauroczona tymi kobietami! Wszystkie imponowały mi pewnością siebie i krytycyzmem wobec płci przeciwnej, co w tamtym okresie mojego życia i u mnie odbiło piętno. Okropnie podobał mi się głos Ke$hy i jej sposób bycia. Była kontrowersyjna, nieprzeciętna. Z jej luzactwa biła pozytywna energia. W wieku 12 lat też chciałam taka być. Avril imponowała mi rockowym podejściem. Katy natomiast była wyśmienita w swoim klasycznym wydaniu. Oczywiście tak naprawdę w życiu nie czytałam, ani nie słyszałam na temat tych osobowości. Widziałam to, co było pokazane w teledyskach i z tym je utożsamiałam.
 
 
 
"Soft" trafiło poprzez uszy do serca już za pierwszym razem. Piękna w swej prostocie muzyka urzekła mnie od razu. "Hej hej, jeszcze raz. Hej hej, zaczaruj czas" Piosenka kojarzy mi się z wiosną, bo właśnie pewnego słonecznego kwietniowego dnia ją usłyszałam. Z Mrozem, było trochę inaczej. Fazę na tą nutę przejęłam od koleżanek, które pod nosem nuciły tę charakterystyczną melodię. Zresztą Mrozu był wtedy jednym z niewielu nam znanym PRZYSTOJNYM mężczyzną śpiewającym o miłości! To musiał być hit!
 
 
Kolejnym etapem była szósta klasa podstawówki, kiedy to świat zaczynał poznawać Lady Gagę i inne gwiazdki jej podobne. "Bad Romance" zawojował muzycznym rynkiem i przez długi długi czas w radio nie leciało nic innego. Co druga piosenka na dyskotekach to właśnie przebój Lady Gagi. Wtedy też wszystkim dobrze znaną piosenką była rapowana "Number One". Przyznam, że do tej pory mile wspominam tą piosenkę.
 

 
 
 
Wakacje 2010 bodajże należały do najbardziej obfitych w muzykę. Mundial w RPA wyniósł na wyżyny Shakirę i mimo, że nie każdy oglądał piłkarskie dokonania, to "Waka waka" nie schodziła z radiowych list przebojów. W tedy także Rihanna trafiała w moje muzyczne gusta, a szczególnie jej duet z Eminemem. Pamiętam nawet, jak raz na lekcji zadzwonił mi telefon, a srogi nauczyciel puścił mi to płazem tylko dlatego, że Rihanna zaczynała  swoje "Just gonna stand there and watch me burn
But that's alright because I like the way it hurts".
 
 
 
W gimnazjum to się słuchało... Wtedy wstydziłam się przyznać, że urocze ballady Justina Biebera mieściły się na mojej karcie SD, jednak pamiętam, że "Pray" i "One less lonley girl" miałam nawet jako dzwonek w telefonie. Uwielbiałam praktycznie wszystkie jego ówczesne piosenki. Rozczarowałam się kiedy przeszedł bardziej na elektro pop, przestało mnie to tak kręcić, albo po prostu z niego wyrosłam.  W tym samym czasie zauroczona byłam Codym Simpsonem i jego jakże kiczowatym dziewczęcym głosem. Przez ten czas ukształtowało się we mnie zamiłowanie do ballad romantycznych.
 
 
 
 
Pod koniec gimnazjum objawił mi się zespół One Direction. Pociągało mnie wtedy w stronę milusińskich piosenek o miłości, śpiewanych przez przystojnych chłopaków. Ja i koleżanki miałyśmy bzika na ich punkcie, chociaż niektóre w tym czasie słuchały już ciężkich rapsów. W każdym razie nigdy nie umiałam określić, który z nich jest najprzystojniejszy. Gdyby był jeden z klatą Zyana, twarzą Luisa, włosami Nialla, charakterem Charrego i głosem Liama byłoby cudownie!  Do tej pory uwielbiam jedną (no dobra więcej niż jedną, ale tą szczególnie) piosenkę w gitarowym brzmieniu.
 
 
 
Idąc do szkoły średniej nastąpił u mnie przełom. Zaczęłam bowiem słuchać bardziej poważnej muzyki. Ciągnęło mnie w stronę rocka niekoniecznie tego dzisiejszego. Za sprawą koleżanki przekonałam się do My Chemical Romance. Po drodze do Pink Floyd i Queen był jeszcze Green Day i Kings of Leon oraz wiele innych rockowych zespołów, a raczej pojedynczych ulubionych piosenek.
 
 
 
 
 
Aktualnie moje rockowe zamiłowania zmierzają ku polskim piosenkom, szczególnie balladom. Wniosek z tego taki, że na przestrzeni tych wszystkich lat ukształtował i kształtuje się nadal lekko kulejący gust muzyczny. O ile go gustem nazwać można, bo tak naprawdę zawsze słuchałam tego, co wpadło mi w ucho. Nigdy nie potrafiłam określić konkretnego gatunku muzyki, ani ulubionego wykonawcy. Zwykle radiowe hity mieszały mi się ze starymi znanymi piosenkami. Często sama wyszukiwałam i słuchałam mało znane kawałki. W każdym razie słucham tego, czego lubię i co w jakimś sensie dobrze działa na moją psychikę ;)
 
 
 
* Oczywiście moje play listy nie ograniczały sie do powyżej wymienionych wykonawców. Na przestrzeni mojego życia ważną rolę odegrała także Adele, T-love, Perfect, Budka Suflera. Był także czas kiedy słuchałam Seleny Gomez i Jonas Brothers. Na ten moment w moim odtwarzaczu można znaleźc Celine Dion, Happysad, Wilki, a nawet Bitelsów. Reszta piosenek jest mniej znanych wykonawców, lub są to pojedyncze utwory Dżemu, Bruno Marsa, ktorego zresztą uwielbiam od początków. Zespoł Enej także gości, podobnie jak Lady Pank i wiele wiele innych!

W krótce pojawi się muzyczny tag! 
A Wy czego słuchacie? :)

22 komentarze :

  1. Po części miałem podobnie. Ale nigdy nie słuchałem Biebera :-P.

    OdpowiedzUsuń
  2. Z Twoim teraźniejszym gustem muzycznym bym się zaprzyjaźniła, bo to akurat coś, czego ja zazwyczaj słucham. Niestety radia raczej nie toleruję, więc i za wcześniejszymi utworami nie przepadam :P

    http://dziennik-miedzymiastowy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawy patent na pobudkę :) Większość utworów, które wymieniłaś, przewijała sę przez moją playlistę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja w gruncie rzeczy słucham bardzo, ale to bardzo różnej muzyki i mój gust się zmieniał wraz z wiekiem. Oczywiście kiedyś szalałam za Hannah Montaną i innymi gwiazdkami Disneya. Jednak mój tata słuchał rocka i to w wielu odmianach, dlatego ta muzyka od zawsze była w moim życiu. Dlatego też do dzisiaj ją uwielbiam- od klasycznych wykonawców, jak Led Zeppelin, The Rolling Stones, Janis Joplin, przez AC/DC, punkowy Green Day, do awangardowego Red Hot Chili Peppers. Aktualnie do moich ulubieńców w muzyce zaliczają się także Michael Jackson, którego naprawdę uwielbiam, Lindsey Stirling, Republika, Pentatonix, Queen również lubię. Ostatnio słucham również Fall Out Boy, Imagine Dragons, Bruna Marsa, Beth Hart, Christiny Aguilery (te dwie ostatnie mają po prostu niesamowite głosy! Przesłuchaj, może Ci się spodoba). Czasem słucham też muzyki poważnej (np.Vivaldi), ale nierzadko z przyjemnością wysłuchuję popowych hitów. Więc wykonawców na mojej ,,top liście" przybywa z każdym rokiem i ciężko sprecyzować mój gust muzyczny.
    Ke$ha... ,,Tik tok" słyszałam kiedyś non stop! Rzeczywiście, to taka nieco kontrowersyjna wokalistka, z takim luzackim podejściem w teledyskach. Katy Perry w sumie lubiłam- jak byłam młodsza, bardzo,ale to bardzo często jej słuchałam. Avil Lavigne nie tak często, ale oczywiście kojarzyłam. Teledysku do ,,Girlfriend" nie widziałam wcześniej... łomatko, jaka ona wredna! Odbiła bezczelnie faceta... biedna rudowłosa w kraciastej spódniczce!
    Shakiry słucham do dzisiaj i naprawdę ją lubię. Ach, jaki był szał na ,,Waka waka":)
    Biebera i One Direction nigdy nie słuchałam, jeśli już, to pojedyncze kawałki tych drugich. Moje koleżanki uwielbiały Justina i nigdy nie mogłam zrozumieć, czemu;)
    Pozdrawiam ciepło i czekam niecierpliwie na muzyczny TAG!
    Pola

    OdpowiedzUsuń
  5. Można powiedzieć,że moje poczatki związane ze słuchaniem muzyki były podobne do twoich. Jedną z piosenek Miley Cyrus,które mi się bardzo spodobały była "Party in the USA",ale i tak ulubionym wykonawcą był wtedy dla mnie zespół Jonas Brothers,a ich piosenkę SOS słuchałam godzinami, dosłownie! Pamiętam jak na plaży koleżanka miała na mp3 tą właśnie piosenkę, pozyczyła mi odtwarzać,a ja słuchałam tylko tej jednej. Ke$he też słuchałam, a jak dostałam telefon z mozliwością odtwarzania mp3 to także miałam na swojej playliście "Tik tok". To mi się strasznie podobało. Lubiłam także Avril Lavigne i jej piosenkę "Girlfriend", do której teledysk oglądałam nie jeden raz. Katy Perry nie słuchałam tak często,ale także jej piosenki mi się podobały. Różnica między moimi zmianami w guście muzycznym, a Twoimi była taka,że ja w pierwszej gimnazjum przestawiłam się na Green Daya. Na wakacjach między 6 klasą podstawówki,a 1 gimnazjum poznałam dziewczyne,która uwielbiała ten zespół. A ja chcąc wiedzieć co jest w nim takiego niezwykłego, przesłuchałam kilku piosenek. Wtedy jeszcze jakoś do mnie nie docierało,że to już nie jest pop. Chociaż pierwszym utworem jaki poznałam był "21 guns", nazwany przez innych "najbardziej popowym utworem" tego zespołu. Moje słuchanie rocka zaczęło się od tego zespołu. Pomyślałam,że "jeśli Green Day ma świetne piosenki, to inne zespoly rockowe też mogą takie mieć". Właśnie tą różnicą między moim słuchaniem muzyki a Twoim było to,że nie lubiłam One Direction i Justina Biebera. Ominął mnie czas, w którym duzo się mówiło o Bieberze,bo wtedy już się przestawiłam, przestało mnie ciągnąć do tego rodzaju muzyki. Jednak musze przyznać,że jest cekawy teledysk do "Story od my life" , ta piosenka ogólnie ma coś w sobie

    OdpowiedzUsuń
  6. o tak, też słuchałam tych piosenek, przypomniałaś czasy podstawówki ;)


    Zapraszam :
    unnormall.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Pięknie opowiedziana historia muzycznych upodobań :) Ja lubię słuchać radia, bo tam znajduję różne gatunki na przestrzeni wielu lat :)
    Ale do moich ulubionych zespołów zawsze należały: Queen, Pink Floyd, AC/DC, czyli klasyka :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak czytałam i słucham tych piosenek to powróciły wspomnienia. Zdecydowanie Girlfriend to było coś, słuchałam cały czas chociaż wtedy nie rozumiałam nawet słów bo z moim angielskim nie było za dobrze. Co do Miliony Monet to ile razy się chodziło po osiedlu i szpanowało puszczając go z telefonu, wtedy jeszcze nie dotykowego, wow no wspomnienia się budza. Jak pomyśle o okresie Jonasów albo Seleny to też od razu uśmiech, fajna notka można zobaczyć jak się człowiek zmienia poprzez muzyke ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Etapu z Bieberem nigdy nie miałam :D Głównie słucham OneRepublic, Imagine Dragons, a poza tym wszystkich piosenek z którymi wiążę dobre wspomnienia :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Na początku się wystraszyłam jak pokazałaś co słuchałaś, ale na szczęście gust Ci się wyrobił :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Ojaa! Pamiętam jak lubiłam kiedyś słuchać piosenkę Tik tok :))
    Też chciałabym mieć niedowagę :<

    OdpowiedzUsuń
  12. Zadziwiające, jak przez lata zmienia się nasz gust muzyczny! Ale nigdy nie słuchałam Biebera ani One Direction.

    OdpowiedzUsuń
  13. Czytając tą notkę i nucąc sobie w głowie te piosenki miałam wrażenia, że czytam swoją muzykę życia. To niesamowite, ja dokładnie od początku do momentu Justina Biebera, słuchałam i bardzo lubiłam i dalej lubię tych wykonawców i piosenki.
    Lubię słuchać dalej Avril Lavigne, a do piosenki "Girlfriend" tańczyłam w podstawówce z koleżankami wymyślony przez nas układ taneczny.

    Aktualnie słucham Adele, Birdy, Rihanna, E. Goulding i wiele innych.

    OdpowiedzUsuń
  14. ja tam gusta muzyczne mam typu radio xd

    OdpowiedzUsuń
  15. Początek u mnie wyglądał podobnie : Miley Cyrus, Shakira, Britney Spears.. haha teraz się z tego śmieję, ale fajnie wspominam te czasy. Teraz słucham rocka a nawet metalcore, uwielbiam Bring Me The Horizon :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Zaczynałam od Ich Troje i Łez (do dzisiaj słucham ich dawnych piosenek), później słuchałam podobnych rzeczy co ty. Jednak nigdy nie lubiłam Bibera czy One Direction, a w pierwszej gimnazjum królował rap. Teraz słucham przede wszystkim alternatywy, ale rockiem też nie pogardzę. ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Pamiętam jak kiedyś słuchałąm Avril.. byłam mega fanką ;D

    OdpowiedzUsuń
  18. Świetne kawałki, aż miło się wraca do przebojów z dawnych lat :)

    http://kn-fashionlovers.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  19. Nigdy nie interesowałam się muzyką komercyjną, jednak zatrzymać się muszę przy Lady Gadze, ponieważ mimo, iż wykreowana z początku była przez media - zostałam przy niej i przyglądałam jej się bliżej. Fakt, stworzyła mnóstwo hitów, jednak warto kiedyś przyjrzeć się im bliżej. Obejrzeć teledyski, interpretować symbolikę, kontemplować, jak nad dziełem sztuki. Bo tym moim zdaniem są te nagrania - dziełem sztuki. Dodatkowo imponuje mi fakt, że ona sama swój wizerunek planowała od początku do końca.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawe podejście :) Muzyka to kultura bez dwóch zdań i można to również uważać za dzieło sztuki, jednak nigdy o tym nie pomyślałam. Nie mówiąc już o interpretacji... Po prostu nie przyszło mi to do głowy ;) Muzyka, której słucham jest dla mnie bardziej rozrywką :)

      Usuń

1 komentarz tutaj = 1 komentarz na Twoim blogu!
Dziękuję ♥

Create your space © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka